Tytuł: Nie chcę ci powiedzieć, że nie mogę bez ciebie żyć, bo mogę. Ale nie chcę.
Opis: Zayn imprezuje, a Lily ma dość wychowywania wspólnego
dziecka w pojedynkę i chce rozwodu. Co na to wszystko Niall?
lub: Zayn nie radzi sobie i zatapia smutki w alkoholu.
Od autorki: Jakoś mnie natchnęło, więc napisałam taki dodatek. Akcja dzieje się kilka lat później. Fajnie by było jakby ktoś
skomentował czy coś, chciałabym wiedzieć czy choć trochę wam się podoba i czy chcielibyście, żebym coś jeszcze napisała. + przepraszam za ewentualne błędy.
-Niall, już jestem!- krzyknęła Lily wbiegając do mieszkania.
Usłyszała płacz dziecka oraz blondyna, który starał się go uspokoić, więc
szybko zrzuciła płaszcz oraz przemoczone tenisówki i udała się w stronę salonu.
-Ciągle płacze-krzyknął próbując zagłuszyć płacz dziecka.
-A gorączka?
-Wciąż wysoka.
-Daj mi ją- odparła szatynka biorąc małą na ręce.-No już,
już. Mamusia przy tobie jest, zaraz podamy lekarstwa i mała Emma będzie się
lepiej czuć, tak? Pewnie, że tak- szeptała kołysząc ją na boki.-Niall, możesz
przynieść mi jej małą plastikową łyżeczkę? Powinna być gdzieś w kuchni.
-Co mam z nią zrobić?-Spytał stając przy dziewczynie.
-Wyciągnij z reklamówki syrop i nalej go- odpowiedziała
siadając na kanapie.- Teraz musisz otworzyć usteczka kochanie. Wujek Niall da
ci przepyszny syropek, po którym będziesz się lepiej czuła, wiesz?
Em skrzywiła się przy połykaniu jednak Lily od razu podała
jej słodką herbatę, więc mała nawet nie zapłakała. Wypiła całą butelkę po czym
zasnęła na rękach matki.
-Daj, zaniosę ją do łóżka- zaproponował blondyn biorąc
dziewczynkę na ręce. Wrócił po minucie, położył elektryczną nianię na stoliku i
opadł na sofę obok przyjaciółki.
-Nie wiem jak ci dziękować Niall. Po raz kolejny ratujesz mi
życie.
-Dobrze wiesz, że nie masz za co. Od tego są ojcowie
chrzestni, nie mam racji? Oczywiście, że mam haha.
Przez twarz szatynki przemknął uśmiech. Doceniała poświęcenie
blondyna, który od dłuższego czasu ciągle jej pomagał. Wiedziała, że nie będzie
w stanie mu się za to kiedykolwiek odwdzięczyć.
-Myślałam, że już się nie uspokoi. Musiałyśmy czekać na tego
pieprzonego lekarza kilka godzin, bo panuje jakiś wirus i wszyscy są zajęci.
Sama też nie chciałam jej nic podawać, bo skąd mogę wiedzieć co może, a czego
nie może brać prawie roczne dziecko. W pewnym momencie rozryczałam się i tak
sobie obydwie płakałyśmy, wiesz? Powoli mam już tego wszystkiego dość. Co ja sobie
w ogóle myślałam, przecież nie nadaję się na matkę.
-Ej, ej, ej nawet tak nie mów- zaczął Niall przyciągając
przyjaciółkę do mocnego uścisku- Jesteś świetna jako matka, jako przyjaciółka i
jako normalna dziewczyna, i nawet nie waż się myśleć, że jest inaczej. Za dużo
ci się zwaliło na głowę. Za niedługo mała wyzdrowieje i znowu będzie wszystko w
porządku.
-Nie będzie, już nic nie będzie- jęknęła rozpłakowując się
na dobre.- Gdzie jest ten pieprzony dupek, co? Gdzie on do cholery jest kiedy
ja tutaj siedzę sama całymi dniami? Kiedy Emma jest chora czy kiedy po raz
pierwszy mówi ‘tata’? Powiem ci gdzie on kurwa jest. Szlaja się po jakiś
jebanych klubach. Wraca nawalony w trzy dupy i jeszcze robi mi awantury, że
niby go kurwa zdradzam i nie wiadomo co jeszcze. Ciekawa jestem z kim, może z
listonoszem albo z tymi paparazzi, którzy co chwilę mnie śledzą?
-Lily...
-Co?
-Może on ma jakiś powód I NIE, nie bronię go- powiedział
szybko widząc, że dziewczyna się spina i jest gotowa znowu wybuchnąć.- Może
sobie z tym wszystkim nie radzi, wbrew pozorom nie jest tak silny jak ty.
Przecież sama mówiłaś, że na początku ci pomagał, tak?
- Na początku to on nawet wstawał do niej w nocy, a gdy
trzymał ją na rękach to był szczęśliwszy niż podczas naszego ślubu. A ja głupia
jeszcze go do wszystkich chwaliłam- gorzko się zaśmiała- mówiłam jaki to on nie
jest wspaniały, że pomaga mi na ile tylko może. Wszyscy mi go zazdrościli i co
teraz z tego mam? Z dnia na dzień mu odbiło i nawet moja własna matka dzwoni i
pyta się czy wszystko u nas w porządku, bo na portalach plotkarskich i w
gazetach są jego zdjęcia z imprez, jak obejmuje się z młodymi laskami. I co
wtedy mówi Liliane?Wszystko u nas okej
mamo, Zayn jest wspaniały, a te zdjęcia są stare, media starają się zrobić sensacje,
ale coś im to nie wychodzi. A może to on mnie zdradza co? Przecież to takie
proste, zwalać wszystko na mnie podczas gdy sam przyprawia mi rogi!
-Nie, co to, to nie. Zayn jest dla mnie jak brat i wiem jaki
jest. Odjebało mu, to prawda, ale nigdy przenigdy by cię nie zdradził. Kocha
cię i z pewnością kocha Emmę.
-Nie wiem kogo on kocha, ale jeśli miłość do własnego
dziecka pokazuje przez to, że nawet na niego nie spojrzy, to ja już nie wiem
czy miłość w ogóle istnieje.
-Mam z nim pogadać?
-Przecież już kiedyś próbowałeś, pamiętasz? Dobrze, że był
aż taki pijany, że się zachwiał, bo tak to teraz chodziłbyś ze złamanym nosem.
-No to ty z nim porozmawiaj. Tobie nic nie zrobi.
-Przecież ja prawie w ogóle się z nim nie widzę. Tylko
czasem, jak przychodzi. Nawet nie wiem kiedy wychodzi, widzę tylko syf, który
pozostawia po sobie w kuchni i łazience.
-Sprzątasz to?
-A mam inne wyjście? Ogarniam trochę, żeby sprzątaczka nie
pomyślała sobie, że jesteśmy jacyś psychiczni czy coś.
-W takim razie przeprowadź się do mnie, a jak nie to znajdę
ci jakieś mieszkanie. Niech posiedzi trochę sam, może zmądrzeje.
-To naprawdę kusząca propozycja Niall, ale...- przerwała,
gdy usłyszała trzask zamykanych drzwi a potem dźwięk towarzyszący ściąganiu
butów. Po chwili do salonu wtoczył się Zayn. Dosłownie wtoczył, bo był tak pijany, że ledwo trzymał się na nogach. Na
widok żony i przyjaciela znieruchomiał, zacisnął szczękę, jakby w złości,
jednak nagle wszystko mu przeszło i zaczął iść w ich stronę lekko się
uśmiechając.
-Kogo ja widzę, mój ukochany przyjaciel!-Zawołał próbując
przytulić do siebie blondyna jednak ten lekko go odepchnął.
-Jesteś kompletnie pijany, stary- odpowiedział podnosząc się
z kanapy.-Gdzieś ty znowu imprezował?
-Wcale nie jestem! Wypiłem tylko kilka drinków.-Zaprzeczył
lekko się zataczając. Nagle spoważniał, jakby zdał sobie sprawę z powagi
sytuacji. Przysunął zegarek wiszący na ręce do oczu, żeby zobaczyć, która jest
godzina i z powrotem spojrzał na przyjaciela.- A co ty tu robisz o takiej
późnej porze? Może też powinieneś się rozerwać zamiast podrywać moją żonę, co?
-Czy ty się w ogóle słyszysz? Ta wóda chyba do końca
poprzewracała ci w główce.
-Ej, ej, ej!-Krzyknął wystawiając do niego zaciśniętą
pięść.-Panuj nad słowami koleżko.
-Uspokój się, Zayn.-Wtrąciła się Lily, również wstając z
kanapy.
-Teraz będziesz go jeszcze bronić? Mogłem spodziewać się, że
to właśnie z nim mnie zdradzasz. Przecież ciągle tutaj przesiaduje! Niby taki
pomocy, a bzyka mi żonę na boku!
-Przestań się kurwa wydzierać-wycedziła przez zęby. Stanęła
przed Niallem i przytrzymała go ręką, ponieważ chciał wystartować do bruneta.-
Niall już sobie idzie, prawda?- Zwróciła się do przyjaciela z błagającym spojrzeniem.
Blondyn przez chwilę się wahał jednak wiedział, że jak tak dalej pójdzie to nie
wytrzyma i uderzy Zayna, więc odpuścił i na odchodne powiedział: Pamiętaj co ci powiedziałem, mała. Trzymaj
się.
Po chwili usłyszeli brzęk kluczy i trzask zamykanych drzwi.
Brunet rzucił się na kanapę, sięgnął po pilota do telewizora i mruknął: dupek.
-Nie większy niż ty- szepnęła Lily kierując się w stronę
schodów.
-Słucham?
-Powiedziałam, że nie większy niż ty.
-Chyba sobie kurwa żartujesz- rzekł podnosząc się na kanapie.
Liliane wiedziała, że ten wieczór nie będzie należał do tych spokojnych, ale
postawiła wszystko na jedną kartę. Była zdeterminowana i czuła, że jeśli teraz
nie powie mu wszystkiego co myśli o tej chorej sytuacji to już nigdy się na to
nie zdobędzie.
-Nie, wcale sobie nie żartuję.
-To ja jestem twoim mężem.
-Ale to on mi pomaga.
-Jest twoim kochankiem, tak?!-Krzyknął, powoli zbliżając się
do dziewczyny.
-Przestań pieprzyć o tych kochankach! Dobrze wiesz, że
nikogo nie mam, a ta gadka już dawno mi się znudziła.
-Chcesz się teraz ze mną kłócić? - Zaśmiał się drwiąco.
-W przeciwieństwie do ciebie nie muszę krzyczeć, żeby coś
powiedzieć. Chciałam ci przekazać tylko
tyle, że jeśli dalej będziesz robić tak, jak robisz, to ja...
-Ty co? Obrazisz się na mnie? Wyrzucisz z domu?
-Złożę pozew o rozwód- oświadczyła niepewnie szatynka.
Widząc minę Zayna wiedziała, że tą bitwę wygrała. Jego drwiący wyraz twarzy
momentalnie zmienił się w przerażenie.
-Tego nie zrobisz- odparł, próbując się uśmiechnąć. Jakby
chciał przekonać samego siebie, że te słowa nie wyszły z ust jego żony. Że ona
wcale nie myśli o tym, żeby się z nim rozwieść. Nie ona.
-A właśnie, że zrobię. Mam dość twojego pijaństwa i faktu,
że kompletnie się nami nie przejmujesz. Nie wspominając już o jakże częstym
przebywaniu w domu.
-Lily...
-Nie, Zayn. Nie będę z tobą rozmawiać- odpowiedziała
odwracając się na pięcie.
-Jeśli w tej chwili wyjdziesz z tego pomieszczenia to od
razu możesz się spakować i wynieść- odrzekł brunet, łapiąc oddech co drugi
wypowiedziany wyraz. Brakowało mu powietrza, jakby podświadomość mówiła mu, żeby się zamknął, że przecież nic
dobrego z tego nie wyjdzie. Ale było już za późno.
-W takim razie żegnaj Zayniee.
Potem tylko patrzył jak jego żona wychodzi po schodach, żeby
po kilkunastu minutach, a może po kilkudziesięciu, bo kto liczy czas, kiedy
wali mu się świat, schodzi po nich niosąc jego córkę w jednej ręce, a walizkę w
drugiej. Wciąż stoi i patrzy jak zmierza w stronę drzwi, nie robi nic, jest
sparaliżowany. I stoi dalej, gdy drzwi delikatnie się zamykają i potem stoi
jeszcze przez następną godzinę, nie dociera do niego, że jego żona jest do tego
zdolna, że potrafiła go zostawić. A potem nagle upada na podłogę, którą
przecież ona wybrała do ich wspólnego domu. Tyle, że teraz to już nie jest ich
wspólny dom, bo ich już tu nie ma, jest tylko on. Sam. Leżący na tej pieprzonej
podłodze, o którą tyle się kłócili. Leży i ryczy, bo tego nie można nazywać
płaczem. Łzy wylewają się strumieniami spod jego gęstych rzęs, których mu tak
zazdrościła. Leży i czuje jak alkohol się z niego ulatnia. I potem czuję ból,
przerażający ból, w okolicach serca. Jakby pękło na milion kawałków.
Więc wciąż leży i płacze, a alkohol się z niego ulatnia.
~
Przez całą drogę towarzyszył jej padający deszcz i nie
opuścił ją nawet wtedy, gdy zmarznięta stała przed drzwiami przyjaciela
trzymając śpiącą Emmę na rękach. Blondyn nie odpowiadał na pukanie, więc
wyciągnęła telefon i zadzwoniła do niego.
-Hmm?
-Śpisz?
-Już nie. Co jest?
-Mógłbyś otworzyć nam drzwi?
-Jakie drzwi?
-Do twojego domu.
-Co?Tak, już wstaję. Poczekaj-odpowiedział, usłyszała szum
po czym połączenie zostało przerwane. Po chwili drzwi otworzyły się na oścież i
stanął w nich blondyn.
-Mogę?
-No pewnie, właź.
Liliane przeszła przez próg, zrzuciła z nóg buty i
skierowała się w stronę salonu.
-Daj mi ją, będzie jej wygodniej w moim łóżku- zaproponował,
wziął małą na ręce i wyszedł z pomieszczenia. W tym samym czasie Lily ściągnęła
z siebie płaszcz i położyła go na krześle. Związała mokre włosy w luźnego koka
i zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Ostatni raz była tam kilka miesięcy
wcześniej jednak od tej pory nic się nie zmieniło.
-Chcesz coś do picia? Przemokły ci ubrania? Jak coś to mogę
pożyczyć ci coś swojego.
-Nie, dzięki- odpowiedziała zmierzając w stronę kanapy.
-Paczkę chusteczek?- Spytał, a gdy zobaczył w górze
wystawione dwa palce, dodał cicho się śmiejąc-Dwie? W takim razie będą dwie.
~
-Dobra, mamy ciepłe koce, dwie paczki chusteczek na
specjalne okazje i prawie całą noc na rozmowę. Mów co się stało.
-A skąd wiesz, że coś się stało?
-No nie wiem, może po tym, że jesteś roztrzęsiona i
płaczesz, albo nie, to raczej fakt, że przyjechałaś do mnie o prawie pierwszej
nad ranem. Tak, to chyba to.
-Bystry jesteś- zaśmiała się przez łzy.
-Więc?
-Pokłóciliśmy się.
-Wyrzucił cię?
-Tak jakby.
-To znaczy?
-Jak wyszedłeś to zaczęliśmy się na siebie wydzierać, w
końcu nie wytrzymałam i powiedziałam mu, że jak się nie zmieni to złożę pozew o
rozwód. Wystraszył się i to cholernie. Nie mógł w to uwierzyć i chciał ze mną
porozmawiać, ale ja nie miałam na to siły. Obróciłam się i już miałam
wychodzić, gdy zagroził, że jeśli teraz wyjdę to od razu mogę się spakować i
wynosić. No więc tak zrobiłam. Spakowałam siebie oraz Emmę i wyszłam.
-A on?
-Stał i się patrzył, rozumiesz? Stał i się patrzył do
cholery-wyszeptała ocierając łzy chusteczką.- Po tylu wspólnych latach miałam
nadzieję, że może będzie chciał nas zatrzymać, cokolwiek. A on tylko stał i
patrzył.
-I co teraz?-Spytał po chwili blondyn.
-Nie mam pojęcia. Mam iść do prawnika, żeby przygotował
papiery? Przecież...
-Wciąż go kochasz.
-I nic nie mogę na to poradzić.
~
Zayn nie wiedział jak długo leżał. Czuł, że łzy zostawiły na
jego twarzy ślady, które już dawno wyschły. Na dworze świtało. Pierwszą
czynnością, którą zrobił po pozbieraniu się z podłogi, było pójście do kuchni.
Wyciągnął z barku wszystkie trunki, które posiadali i wylał je do kranu.
Zostawił jedynie ulubione wino Liliane, które kupił na jej urodziny. Puste
butelki wyrzucił do śmieci i ruszył do łazienki. W domu było przerażająco
cicho, był przyzwyczajony do chodzącego telewizora i gaworzenia Emmy. Lily
myliła się mówiąc, że w ogóle się nimi nie przejmował. Prawda była taka, że
myślał o nich non stop.
Wziął krótki prysznic, znalazł w garderobie jakieś czyste
ubrania i wszedł do ich sypialni, do której nie miał wstępu od jakiegoś czasu.
Liliane zabroniła mu z nią spać, gdy któryś raz z rzędu wrócił pijany. Od tego
czasu zajmował pokój gościnny. Rzucił się na łóżko i przytulił poduszkę zaciągając
się zapachem szatynki, który wciąż unosił się w pokoju.
~
-Widziałem Zayna- powiedział Niall wchodząc do kuchni, gdzie
Lily karmiła Emmę.
-Fajnie.
-Robił zakupy.
-Niech zgadnę, miał pełen koszyk wódki? Czy raczej
przerzucił się na piwo?
-Dwa mleka, jakieś bułki i twaróg.
-Ciekawe.
-Wydaję mi się, że przestał pić.
-Wątpię.
-Pisze do mnie czasem, wiesz? Pyta jak się czujesz, co u Em.
Czy niczego wam nie brakuje.
-Jak to? Czemu nic mi nie powiedziałeś?
-Nie chciałem, żebyś o nim myślała.
-Jakbym tego nie robiła codziennie.
-Porozmawiasz z nim?
-To do ciebie pisał, nie do mnie, więc najwyraźniej nie chce
ze mną gadać. W każdym bądź razie muszę pojechać na chwilę do domu, żeby zabrać
parę rzeczy i mam nadzieję, że go tam nie spotkam.
~
Zayn od kilku dni przygotowywał się na rozmowę z Liliane
jednak nie sądził, że nastąpi to tak szybko. Właśnie kończył odkurzać, gdy
usłyszał, że drzwi wejściowe się otwierają. Po chwili w salonie stanęła nieco
zaskoczona szatynka. Popatrzyła niepewnie na męża, który po wyłączeniu
odkurzacza odłożył go na bok. Żadne z nich nie chciało zacząć rozmowy, obawiali
się co może z tego wyniknąć. W końcu odezwał się brunet;
-Cześć.
-Um, przyszłam tylko po kilka rzeczy, nie sądziłam, że
będziesz w domu. Mogę wyjść na...
-Wszystko spieprzyłem, prawda?-Spytał wprost przerywając
wypowiedź Liliane. Pieprzyć moje
przygotowania, pomyślał.
-Nie mam ochoty o tym teraz gadać.
-Kiedyś musimy.
-Skoro tyle wytrzymałeś bez odzywania się do nas to wydaję
mi się, że choćby tydzień w jedną czy w drugą stronę nie zrobi większej
różnicy.
-Myślałem, że nie chcesz ze mną rozmawiać.
-No i się nie pomyliłeś. Wciąż nie mam na to ochoty, jednak
sądzę, że powinniśmy polubownie ustalić opiekę nad Emmą. Jakoś do tej pory
zbytnio się nią nie przejmowałeś, więc myślę, że w razie rozwodu powinieneś
pozwolić mi się nią opiekować na co dzień.
-Jakiego rozwodu do cholery? Ja się na nic nie zgadzam!
-Ale ja cię o nic nie pytam, tak jak ty nie pytałeś mnie czy
pasuje mi fakt, iż masz nas w dupie czy może podoba mi się sprzątanie obrzyganej
łazienki.
-Lily, to nie tak, ja...
-A jak, Zayn, jak? Wytłumacz mi, bo ja naprawdę nie rozumiem
co zrobiłam, czy robię źle- odpowiedziała Lily wypuszczając z dłoni klucze,
które z brzdękiem odbiły się od podłogi. Z jej oczu popłynęły łzy, ale ona nie
zwracała na to uwagi i kontynuowała.- Wychodziłeś z domu nie wiadomo kiedy, a
jak wracałeś to tylko schlany, nie odzywałeś się do mnie, a jeśli już to tylko
po to, żeby ponarzekać. Zostawiłeś mnie z tym wszystkim samą. Miałam na głowie
dom i wychowywanie córki, która przecież nie jest tylko moja. Nie było cię przy
mnie, gdy mała była chora i ciągle płakała, bo gorączka nie chciała spaść. Nie
było cię przy niej, gdy zaczęła raczkować. Już dawno powinnam kopnąć cię w
tyłek, wiesz? Ale zawsze sobie myślałam, że może z dnia na dzień ci przejdzie,
że do nas wrócisz, że znów będziesz taki jak wcześniej. Nie zdajesz sobie
sprawy ile nocy przez ciebie przepłakałam, ile razy miałam ochotę sobie coś
zrobić, byłam pewna, że to wszystko jest moja wina, że to przeze mnie się taki
stałeś, że coś źle zrobiłam i po prostu się mścisz. Ale teraz już wiem, że nic
złego nie zrobiłam i pluję sobie w brodę, że tak myślałam. Teraz wiem, że to ty
się zmieniłeś. Szkoda, że nie wiem dlaczego, ale w sumie to nawet mnie to chyba
nie obchodzi. Już nie.
Zayn stał i patrzył na swoją żonę, którą nieświadomie zranił,
a słone łzy skapywały z jego brody. Jednak tym razem wiedział, że musi coś
zrobić, że to jego ostatnia szansa.
-Ja wiem, że to co zaraz powiem zabrzmi śmiesznie, ale ja po
prostu uznałem, że będzie lepiej jak się od ciebie odsunę, a że nie potrafię
bez ciebie żyć, to chodziłem do barów, żeby się upić do nieprzytomności, żeby
na chwilę zapomnieć. Czułem, że ci przeszkadzam. Jak się urodziła Emma to wszystko
było okej, a nawet lepiej niż okej, bo wow mam córkę tak? I urodziła mi ją
najpiękniejsza i najlepsza kobieta na świecie, którą mam szczęście nazywać
swoją. Ale potem ty jakby nie zwracałaś na mnie uwagi, we wszystkim ci
przeszkadzałem. Zayn nie kładź tutaj
tego. Zayn przycisz ten telewizor. Zayn skończ gadać przez telefon. Zayn nie
wychodź na zewnątrz, bo mała się przeziębi. Zayn idź stąd, bo ją rozpraszasz i
nie będzie chciała spać. Zayn, Zayn, Zayn. Ciągle robiłem coś źle, a
przecież nie chciałem. Chciałem, żeby było wam dobrze, więc po prostu zniknąłem
ci z oczu. Tyle, że jak już zacząłem się upijać to potem nie mogłem przestać.
Uzależniłem się od alkoholu bardziej niż od ciebie. I nie myśl, że miałem was
gdzieś. Codziennie przychodziłem do Emmy, patrzyłem jak spała i ryczałem jak
głupi, bo za nią tęskniłem, wciąż za nią tęsknie i za tobą. Ja nie umiem bez
ciebie normalnie funkcjonować, ale obiecuję, że się zmienię. Już to po części
zrobiłem. Nie tknąłem alkoholu od czasu naszej ostatniej kłótni i chyba już
nigdy tego nie zrobię. Tylko błagam cię, wróćcie do mnie. Zrobię wszystko,
tylko wróćcie.
-Jak ty mogłeś pomyśleć, że mi przeszkadzasz? Przecież ty
byłeś i jesteś jedynym czego potrzebuję. Nie chcę ci powiedzieć, że nie mogę
bez ciebie żyć, bo mogę. Ale nie chcę. J-ja muszę to przemyśleć. Musisz dać mi
trochę czasu, bo to dla mnie za dużo jak na jeden raz.
-Mogę się chociaż do ciebie przytulić?- Spytał niepewnie ocierając
łzy. Lily zawahała się jednak po chwili kiwnęła głową na potwierdzenie. Chłopak
podszedł do niej i delikatnie ją objął, jakby bał się, że dziewczyna nagle go
odepchnie i powie, żeby nigdy więcej się do niej nie zbliżał. Jednak, ku jego
zdziwieniu, Liliane złączyła dłonie na dole jego pleców, jak to zwykła robić i wtuliła
się w niego.
-Kocham cię najbardziej na świecie, Lily.
EDIT: Wiem, że wchodzicie, nie wiem czy czytacie, ale jak już jesteście to doceńcie moją pracę i zostawcie komentarz hah
EDIT: Wiem, że wchodzicie, nie wiem czy czytacie, ale jak już jesteście to doceńcie moją pracę i zostawcie komentarz hah
cóż mogę powiedziec.. zrobiłaś mi miłą niespodziankę przysyłając mi linka na tt :D fabuła jest swietna, mam ochotę czytac to opowiadanie dalej! masz swietne pomysły i jeżeli zdecydowłabys się kontynuowac tu pisanie o z pewnoscią będę czytać je dalej :) życzę ci nieskończonej weny do pisania bo jesteś w tym niesamowita, pomyśl na poważnie nad tą książką :) @turnmyswagbro Xx
OdpowiedzUsuńdzięki wielkie kochana, twoje słowa wiele dla mnie znaczą <3 xx
UsuńJuż zabieram się za czytanie, ale najpierw chciałabym żebyś mi powiedziała skąd znalazłaś to zdjęcie tej dziewczyny w tle w nagłówku? Pytam się dlatego, że kiedyś pisałam z taką dziewczyną ze Szkocji, która na profilowym miała to samo zdjęcie i chciałabym wiedzieć czy to był prawdziwe czy nie xd
OdpowiedzUsuńchodzi ci o tą uśmiechniętą dziewczynę czy o tą drugą?
Usuńuśmiechniętą :)
Usuńmoja koleżanka, z którą na początku pisałam to opowiadanie, znała ją z imienia i nazwiska i chciała, żeby to ona wcieliła się w postać Ashley. Jeśli chcesz to mogę się jej zapytać jak naprawdę nazywa się ta dziewczyna :)
Usuńjeśli tylko możesz to zapytaj. xx
Usuńniestety nie pamięta jak ona się nazywa, ale powiedziała, że na necie jest strasznie dużo dziewczyn, które się pod nią podszywają :/ przepraszam, że nie pomogłam :c
Usuń:)
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuń