Translate

sobota, 15 września 2012

Siódmy

PRZYPOMINAM O MOŻLIWOŚCI ZADAWANIA PYTAŃ BOHATEROM! ;)



-Lily.
-Hmm?
-Jesteśmy już na miejscu, wstawaj.
Dziewczyna poprawiła się na siedzeniu, rozciągnęła się i przetarła oczy dłońmi. Ujrzała przed sobą roześmianą twarz Nialla, więc odwzajemniła uśmiech.
-Długo spałam?- spytała przeczesując włosy.
-Całą drogę.
-A gdzie reszta?
-Poszli odebrać klucze. Idziesz? – zapytał wyskakując z auta.
-Tak.
Lily podążyła za blondynem ścieżką wyłożoną kamieniami, która prowadziła do rzędu, oddalonych od siebie o dobre kilkanaście metrów, drewnianych domków. Po chwili zauważyła, że pod pierwszym (największym) stoi grupka składająca się z kilku osób. Z daleka rozpoznała burzę loków Harry’ego, więc wiedziała kogo może się tam spodziewać.
-Kogo my tu mamy. Nasz śpioch wreszcie wstał. – zaśmiał się Louis, gdy pozostała dwójka dotarła przed budynek.
-Trzeba było spać. Nikt ci nie bronił.
-Chrapanie Zayna mi w tym przeszkadzało. – odrzekł chłopak spoglądając na bruneta, który tylko lekko się zarumienił. Po chwili wyciągnął paczkę papierosów i odpalił jednego.
-Gdzie mama?- spytała Lily zwracając się do siostry, która siedziała na ławce opierając głowę na ramieniu Louisa.
-Jest w środku razem z Liamem. Próbują przekonać właściciela, że już dawno mieliśmy zarezerwowane domki i umówiliśmy się, że przyjedziemy właśnie dzisiaj.
Dziewczyna tylko nieznacznie kiwnęła głową i usiadła na schodach. W końcu, po jakichś 20 minutach oczekiwania, z budynku wyszła Vicky oraz Liam.
-I co? – spytał Harry
-Jest mały problem. Właścicielowi pomyliły się rezerwacje i na tą chwilę ma tylko jeden wolny domek. Oczywiście możemy z niego skorzystać, bez problemu się w nim zmieścimy. Nie wiem jednak czy odpowiada wam taki układ. Co wy na to? – oznajmiła Vicky kierując pytanie bardziej do swoich córek niż do chłopców, ponieważ wiedziała, że oni nie będą mieli z tym problemu.
-Mi to nie przeszkadza. – odpowiedziała Ash
-Lily?- spytał niepewnym głosem Niall
-Ugh chyba nie mam innego wyjścia.
-No to ustalone. – ucieszył się blondasek.- Który to domek?
- Siódemka, to ten najbliżej lasu. – odrzekł Liam podnosząc z ziemi bagaż. Grupka przyjaciół zaczęła się zbierać, jedynie Lily stała w miejscu.
-Mogę wiedzieć gdzie jest moja walizka? – spytała drapiąc się po głowie
-Ja ją mam. – odpowiedział Zayn
-Oh, dzięki. Już ją od ciebie biorę. – powiedziała speszona dziewczyna ruszając w stronę chłopaka
-Nie trzeba. Zaniosę ci ją do domku.
-Nie musisz...
-Ale chcę.
*****
Przyjaciele szybko rozgościli się w domku, który składał się z dwóch pokoi, łazienki, salonu i małej kuchni. Rozpakowali się i poszli obejrzeć okolicę. Jedynie Vicky została żeby przygotować potrawy na wieczornego grilla.
-Są tu może jakieś sklepy? – spytała Ash, która szła na końcu grupki podtrzymując się na ramieniu Louisa
-Jakiś kilometr stąd z tego co wiem. – odrzekł Liam.
-A gdzie teraz idziemy?
-Nad jezioro.
-A daleko jeszcze?
-Musisz zadawać tyle pytań? – zaśmiał się Liam.
-Nogi mnie bolą. – zaskomlała Ashley.
-Jeszcze chwilę i będziemy na miejscu.
Po kilku minutach przyjaciele wyszli z leśnej ścieżki, która zaprowadziła ich nad jezioro otoczone dosyć dużą plażą. O dziwo było tam bardzo mało ludzi. Dziewczyny rozłożyły na piasku bluzy i usiadły na nich, a chłopcy rozebrali się i poszli kąpać. Spędzili tam około dwie godziny, po czym, gdy zaczęło się ściemniać, pozbierali swoje rzeczy i ruszyli w stronę domku.
*****
-Lily, mama prosi żebyś pomogła mi w noszeniu jedzenia. – oznajmiła Ash wchodząc do pokoju, który dzieliła wraz z siostrą i matką. Liliane tylko nieznacznie kiwnęła głową i odkładając laptopa, niechętnie podniosła się z łóżka.
-Co mam zrobić? – spytała wchodząc do kuchni.
-Weź te miski z mięsem i zanieś je chłopcom. Potem możesz wrócić i zabrać cole.
Dziewczyna wzięła do ręki potrzebne rzeczy i wyszła na zewnątrz. Chłopcy siedzieli przy dość dużym drewnianym stole, który znajdował się pod zadaszeniem. Jedynie Harry i Zayn stali przy grillu i starali się go rozpalić. W końcu każda rzecz znalazła już swoje miejsce na stole, mięso podsmażało się na grillu, a przyjaciele siedzieli wokół niego ogrzewając swoje zmarznięte ciała. Dochodziła 23, gdy Vicky, zmęczona podróżą i przygotowaniami, pożegnała się i poszła spać.
-No nareszcie. – mruknęła Ash, gdy jej matka zniknęła za drzwiami. Przyjaciele spojrzeli na nią pytającym wzrokiem, jednak ona nawet nie zwracając na nich uwagi, pobiegła do domu. Po chwili wróciła niosąc dwa sześciopaki piwa.
-No to zaczynamy imprezę! – zaśmiała się kładąc je na stole.
-Chyba sobie żartujesz.- prychnęła Lily.
-O co ci chodzi? – spytała zdziwiona Ashley rozdając puszki chłopakom.
-Jesteś niepełnoletnia, więc nie będziesz pić.
-Urodziny mam już za kilka kilka miesięcy, poza tym kto może mi zabronić pić? TY?!
-Wyobraź sobie, że właśnie ja. Biorę za ciebie pełną odpowiedzialność i nie będę potem słuchała, że pozwoliłam ci się upić.
-Ale...- zaczęła Ash jednak Liliane nie pozwoliła jej skończyć.
-Nie ma żadnego ale. Jeśli chcesz to w każdej chwili mogę iść po matkę, która dowie się jaką ma wspaniałą córkę.
-Nienawidzę cię.-wymruczała siadając na krześle. Złożyła ręce na piersiach i obróciła głowę w drugą stronę.
-Przecież to tylko jedno piwo Lily. Nic jej się nie stanie.- powiedział niepewnie Niall.
-Wiem, że nic jej się nie stanie do cholery. Przecież już nie raz piła. Chodzi mi o matkę, która w każdej chwili może tutaj przyjść. Kto będzie się jej z tego tłumaczył? Ja nie mam zamiaru.
Nikt nie zabrał głosu, więc Liliane uznała, że to koniec rozmowy. Nałożyła sobie na talerz trochę sałatki i zaczęła jeść. Reszta wieczoru minęła w o wiele lepszej atmosferze. Przyjaciele śpiewali przy dźwiękach wydobywających się z gitary, na której grał Niall i opowiadali sobie kawały.
-Co jutro robimy? – spytała Ashley.
-Możemy pojechać gdzieś na wycieczkę rowerową. –zaproponował Liam.
-Skąd weźmiesz rowery?
-Podejdziemy rano do miasta i wypożyczymy je. Co wy na to?
-Mi tam pasuje.-powiedział Harry, a reszta tylko pokiwała głową na znak zgody.
*****
-POBUDKA! – krzyknął Louis rzucając się na łóżko, które dzieliły ze sobą siostry.
-Nie krzycz tak, błagam. – wymruczała Ash.
-Ruszcie swoje seksowne tyłeczki i wstawajcie. – zaśmiał się chłopak, w efekcie czego dostał poduszką w głowę.
-Moja cudowna fryzura! Spędziłem pół godziny na układaniu jej!
-Trudno haha - oznajmiła dziewczyna podnosząc się z na łokciach. – Gdzie mama? – dodała rozglądając się po pokoju.
-Wyjechała.
-Jak to wyjechała?!
-Zostawiła na stole kartkę z wiadomością, że dostała w nocy telefon i pilnie musiała wyjechać. Przeprasza was i życzy miłych wakacji.
-Kto wyjechał? –spytała Lily zasłaniając dłonią ziewnięcie.
-Mama. – odpowiedziała wściekła Ash.
-Znowu?! Do jasnej cholery, czy ona chociaż raz nie może spędzić z nami wakacji? Ciągle gdzieś wyjeżdża.– wykrzyczała Lily wyskakując z łóżka. Zwinęła z szafki papierosy i wyszła z pokoju. Od razu skierowała się w stronę tarasu i już po chwili czuła jak złość spływa z niej wraz z kolejnym zaciągnięciem się. „Ledwo zaczęły się wakacje, a ja już mam ich dość. Świetnie.” –pomyślała.
W końcu wróciła do domku i ruszyła w stronę pokoju. Zabrała ubrania oraz kosmetyki i udała się do łazienki. Po dosyć długim prysznicu i wykonaniu porannej toalety poszła do kuchni, gdzie zastała Louisa i Ashley, którzy jedli śniadanie. Usiadła na krześle i poczęstowała się kanapką.
-Chłopcy poszli po rowery.-zaczął niepewnie Lou- Powinni za niedługo przyjść.
Dziewczyna tylko nieznacznie kiwnęła głową nie odrywając wzroku od kubka wypełnionego ciepłą herbatą. W końcu chłopcy wrócili prowadząc 7 rowerów. Przyjaciele pozbierali najpotrzebniejsze rzeczy, zamknęli domek i ruszyli na przejażdżkę.
*****
-Poczekajcie chwilę! – krzyknęła Ashley zatrzymując się.
-Co się stało? – spytał Liam podjeżdżając do niej.
-Chyba coś się zepsuło w moim rowerze, nie mogę pedałować.
-Łańcuch ci spadł.-oznajmił Niall schodząc z roweru. Podszedł do niej, kucnął i zaczął grzebać przy pojeździe. Po kilku minutach wstał oznajmiając, że nie umie tego naprawić. Każdy z chłopców podchodził do niego jednak żadnemu z nich nie udało się go założyć.
-Pomóc w czymś? – usłyszeli, w efekcie czego szybko się odwrócili. Przed nimi stał dosyć wysoki, dobrze zbudowany brunet o niebieskich oczach. Obok niego leżał rower.
-Spadł mi łańcuch w rowerze. Może umiałbyś go założyć? – spytała Ashley zalotnie się uśmiechając.
-Zobaczymy co da się zrobić. – odpowiedział brunet podchodząc do dziewczyny.
Po upłynięciu niespełna 3 minut wstał i z uśmiechem na twarzy oznajmił, że mogą ruszać w dalszą drogę.
-A tak w ogóle to jestem Ashley.- powiedziała dziewczyna wyciągając rękę.
-Thomas, miło mi. – odrzekł chłopak ściskając ją.
Chwilkę ze sobą rozmawiali i właśnie wymieniali się numerami telefonów, gdy odezwał się Harry:
-Możemy już jechać? Zgłodniałem.
Ash tylko zmroziła go wzrokiem, po czym z powrotem odwróciła się w stronę Toma.
-Na mnie już czas, fajnie było was poznać.
-Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. – odpowiedziała Ashley
-Na pewno. Do zobaczenia. 
********** 
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Wiem, że rozdział jest beznadziejny, jednak tyle już na niego czekałyście, że musiałam coś napisać. Postanowiłam skończyć go dzisiaj żeby jutro mieć trochę czasu dla siebie. Następny rozdział postaram się dodać o wiele szybciej. Zapraszam do komentowania i zabawy, która polega na zadawaniu pytań bohaterom opowiadania. Można je zadawać w komentarzach pod tym postem. Do napisania xx

NIE DODAM NOWEGO ROZDZIAŁU BEZ PRZYNAJMNIEJ 10 KOMENTARZY XX