Translate

środa, 20 lutego 2013

Piętnasty."Bądź dla mnie kimś, kogo nigdy nie miałam."

-Te balony zawieście trochę wyżej - zawołała Lily do Nialla i Zayna, którzy właśnie próbowali udekorować salon, gdzie miała odbyć się impreza urodzinowa z okazji osiemnastych urodzin Ashley.
-Sama sobie je zawieś - mruknął pod nosem blondyn próbując uporać się z kolorowymi wstążkami, które ciągle spadały na podłogę.
-Słyszałam! - krzyknęła szatynka wchodząc do kuchni.- Czemu nie jesz? Nie smakuje
ci?- zapytała widząc, że Ash nawet nie tknęła swojego śniadania.
-Nie, jest w porządku. Po prostu od jakiegoś czasu zwracam prawie wszystko co zjem i jakoś nie mam ochoty po raz kolejny przez to przechodzić.
-Czemu wcześniej mi o tym nie powiedziałaś? Może powinnyśmy się udać do twojego lekarza.
-Nie chciałam ci zawracać głowy. To pewnie jakieś zatrucie czy coś, w końcu ostatnio tyle we mnie wpychacie, że szok. Najwyraźniej mój żołądek jeszcze się do tego nie przyzwyczaił - odrzekła Ashley lekko się uśmiechając. - Nie przejmuj się, przejdzie mi.
-No dobrze, ale jeśli mdłości będą się nasilać, to masz mi o tym powiedzieć, okej?
-Okej, o której przyjedzie mama?
-Nie jestem pewna. Powiedziała, że wpadnie tylko na chwilę, przywiezie nam jedzenie i leci do Sztokholmu czy gdzieś, już nie pamiętam.
-Daj mi znać jak już będzie, chcę się z nią pożegnać. A teraz, jeśli pozwolisz, pójdę do siebie i utnę sobie krótką drzemkę, przez te mdłości nie spałam pół nocy.
-No idź, idź staruszko, później cię obudzę.- zaśmiała się Lily zwijając z talerza kanapkę.
***** 
-David i Rose też przyjdą. Kogo zapomnieliśmy zaprosić?- spytał Liam patrząc na listę leżącą na stole. 
-A Nina?- zapytał Harry wkładając brudną szklankę do zmywarki. 
-Co z nią?- odrzekła Lily ze zdziwieniem patrząc na chłopaka. 
-No zaprosiliście ją?
-Chyba sobie żartujesz.
-W żadnym wypadku. To jest moja dziewczyna i chcę żeby była na tej imprezie.
-Wybacz, ale nie obchodzą mnie twoje zachcianki. Już raz powiedziałam, że nie chcę jej widzieć w swoim domu i jak dotąd zdania nie zmieniłam, więc nie rozumiem po co o tym w ogóle rozmawiamy. 
-Przecież nie każę ci jej kochać czy uwielbiać! Wystarczy, że zaczniesz ją tolerować. Ona nic ci nie zrobiła, a ty wciąż...
-Uważam, że nie ma sensu nadal ciągnąć tej rozmowy. Odpuść sobie.
-Albo pozwolicie jej przyjść, albo mnie już dzisiaj nie zobaczycie.
-Harry, daj spokój - wtrącił się Zayn. 
-To twoja decyzja, nikt cię tutaj siłą nie zatrzyma - odparła Lily nawet nie zwracając uwagi na bruneta. Unikała go od ostatniej, dosyć dziwnej sytuacji w szpitalu. Bała się własnych uczuć, które drzemały gdzieś głęboko w niej i tylko czekały na dobrą okazję, żeby obudzić się i zaatakować. 
-Świetnie, życzę miłej zabawy - odpowiedział wściekły Harry wychodząc z kuchni. Po chwili usłyszeli brzęk kluczy a potem trzask zamykanych drzwi. 
-Na czym to skończyliśmy?
***** 
-Wędlinę i przystawki macie na półmiskach, ale na razie schowałam je do lodówki. Sałatki musicie przełożyć do jakichś mniejszych pojemników, a picie...
-Damy sobie radę, Vicky - przerwał jej Louis - poza tym i tak tego wszystkiego nie zjemy. Nawiozłaś jedzenia jak dla całego wojska!
-Przecież nie poczęstujecie gości jakimiś świńskimi przekąskami jak chipsy i krakersy. Ach i z łaski swojej nie roznieście mi domu, dobrze? Przypilnuj ich, Liam - zwróciła się do szatyna, który stał przy blacie i nie zwracając uwagi na towarzystwo, jadł sałatkę. Podniósł wzrok na kobietę i szybko przełknął to, co akurat miał w buzi.
-Liam? Przecież to ja jestem najstarszy!- jęknął Louis.
-I przy okazji najmniej odpowiedzialny - odpowiedziała Vicky lekko klepiąc go policzku.- Pożegnam się z Ashley i już mnie nie ma. Zostaw coś dla gości, Li.
*****
-Harry'ego nie ma?- spytała Ashley rozglądając się po salonie, który powoli zaczął się wypełniać znajomymi.
-Wybrał Ninę. Przykro mi - odpowiedziała Liliane odwracając wzrok.
-Niepotrzebnie. To nie twoja wina, Lily.
*****
-Musisz sobie wreszcie kogoś znaleźć - mruknął Dave obejmując ramieniem przyjaciółkę. Od kilku godzin impreza trwała w najlepsze, ale oni woleli posiedzieć na huśtawce i spędzić ten czas w swoim towarzystwie. 
-Niby kogo?
-No chłopaka. Chyba, że zmieniłaś orientacje nic mi o tym nie mówiąc, a to by oznaczało, że nie mam już u ciebie szans - odpowiedział David ostentacyjnie układając usta w podkówkę. 
-Jesteś pijany - zaśmiała się Lily uderzając go w ramię. - I masz dziewczynę.
-Przecież wypiłem tylko troszeczkę!- oburzył się chłopak lekko chwiejąc się na boki. Gdyby nie refleks szatynki, już dawno leżałby na ziemi.-Wow, wysoko tu.
-Siedzimy na huśtawce.
-No właśnie! Słyszałem, że są strasznie zdradliwe. W jednej sekundzie jesteś w powietrzu, a w drugiej już leżysz na trawie i jęczysz, bo złamałeś rękę. 
-Okropność - odpowiedziała Lily próbując stłumić śmiech.
-Co to za chłopcy?
-Którzy?
-No ci - odparł wskazując na dwóch chłopaków stojących przy barierkach. Jeden z nich palił papierosa, a drugi zawzięcie mu coś tłumaczył.
-Ach, blondyn to Niall, a ten drugi to Zayn.
-Skądś ich kojarzę.
-Byliśmy razem nad jeziorem, mieszkają z nami. Poza tym mogłeś widzieć ich w telewizji. 
-W telewizji?
-Mają swój zespół.
-Dobra partia, w sam raz dla ciebie. Zawołajmy ich.
-Co? Nie, nie. Daj sobie...- próbowała przerwać mu Lily, jednak on już wyciągnął rękę z zamiarem przywołania chłopców.
-Ej, wy! Niall i ten drugi, chodźcie tutaj!
Zayn niepewnie spojrzał na chłopaka po czym wskazał na siebie chcąc wiedzieć czy to jego wołał, a gdy ten kiwnął głową w geście potwierdzenia, złapał Nialla za rękę i pociągnął go w stronę pary siedzącej na huśtawce. 
-No i widzisz, załatwiłem ci aż dwóch chłopców. Powinnaś być mi wdzięczna - oznajmił chłopak dumnie wypinając pierś do przodu. 
-Niall jest moim przyjacielem.
-A ten drugi? 
-Nie szukam chłopaka, Dave.
-Ale...- zaczął brunet, jednak widząc, że chłopcy już przyszli, przerwał i zeskoczył z huśtawki witając się z nimi.-Siema, jestem David, ale możecie mówić na mnie Dave.
-Zayn.
-Niall. 
Przyjaciele uścisnęli dłoń chłopakowi. Niall niepewnie spojrzał na Lily, nie wiedząc co ma robić, na co ona przewróciła oczami i powiedziała:  
-Dave, mógłbyś przynieść mi coś do picia?
-Teraz?
-Teraz.
-No okeej, ale zaraz wrócę.
-Nie wątpię - mruknęła Lily patrząc na oddalającego się chłopaka.
-Co jest?- spytał Niall siadając obok szatynki. 
-Nic, ubzdurał coś sobie. Za dużo alkoholu, wiesz jak to jest. 
~Harry~
-Widziałeś gdzieś Ashley? - spytałem Louisa, który właśnie rozmawiał z jakąś uroczą blondynką w niebieskiej sukience. Kilka minut temu wróciłem do domu z zamiarem przeprowadzenia poważnej rozmowy z szatynką, ale za cholerę nie mogłem jej znaleźć. 
-Co ty tutaj robisz?- zapytał zaskoczony chłopak przerywając rozmowę. 
Stoję, jakbyś nie zauważył. 
-Widziałeś czy nie? 
-Jakby się tak zastanowić to nie. Może jest w pokoju. 
-Okej, dzięki. 
Od razu skierowałem się w stronę schodów, co, patrząc na tłum tańczących ludzi, nie było takie proste. Szedłem z opuszczoną głową starając się nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi. W końcu znalazłem się na piętrze, gdzie znajdowały się sypialnie. Muzyka cichła wraz z krokami przybliżającymi mnie do pokoju Ashley. Zatrzymałem się przed nim zaciskając dłonie w pięści. 
Wdech, wydech. Dasz radę, Harry.
Zapukałem.
Pojawiła się w drzwiach z butelką w ręce. Włosy miała rozczochrane, oczy czerwone i opuchnięte od płaczu albo picia, albo Bóg raczy wiedzieć czego.
Wyglądała fantastycznie.
-Co tu robisz? - zapytała.
-Martwiłem się o ciebie.
-Przecież Lily powiedziała ci żebyś trzymał się ode mnie z daleka. 
-Mimo to przyszedłem.
-Nie powinieneś.
-Ile wypiłaś?
-Nie twoja sprawa.
Podszedłem do niej i wyjąłem butelkę z jej dłoni. To był szampan. 
-Dlaczego przyszłaś rano do mojego pokoju?
-Skąd...
-Nie spałem.
Milczała.
-Czułaś się samotna? Chciałaś pogadać?
Spojrzała mi w oczy.
-Masz pojęcie jak bardzo cię nienawidzę?
-Nie, nie mam. Pokaż mi.
Uderzyła mnie w twarz. Kiedy znów się zamachnęła, złapałem ją za rękę. 
-Puść mnie- syknęła.
Patrzyłem na nią. Stała blisko mnie, czułem jej zapach, ciepło jej ciała.
-Powiedziałam, żebyś mnie puścił.
Nie puściłem.
***** 
-Chyba czas iść spać, Dave. Już dość dzisiaj wypiłeś - oznajmiła Lily próbując podnieść chłopaka z huśtawki. 
-Pójdziesz ze mną?- zapytał z nadzieją w głosie.
-Nie mogę, muszę zająć się gośćmi. 
-Odprowadzę go- zaproponował Niall podtrzymując bruneta. 
-Na pewno?
-Tak, to żaden problem.
-Upchnij go w pierwszym lepszym pokoju- zaśmiała się Lily z powrotem siadając na ławce. 
Zayn odchrząknął, a ona dopiero po chwili zrozumiała, że zostali sami. Chciała wstać, jednak Zayn złapał ją za nadgarstek tym samym zmuszając ją do obrócenia się. Spojrzała w jego czekoladowo-zielone, pełne nadziei, oczy.
-Możemy porozmawiać?
-Nie mamy o czym.
-W takim razie nie musisz nic mówić. Wystarczy, że mnie wysłuchasz. 
-Mów.
-Chodzi o to, że... ugh, nienawidzę gadać o uczuciach. 
-Więc o nich nie gadajmy- wtrąciła Lily jednak widząc karcący wzrok Zayna, dodała- Już się zamykam.
-Może zacznijmy od tego, iż zdaję sobie sprawę z tego, że jakoś szczególnie za mną nie przepadasz. Przynajmniej było tak na samym początku, gdy się poznaliśmy. Nie wiem jak jest teraz, ciągle wysyłasz sprzeczne sygnały, wiesz? Jednego dnia normalnie ze mną rozmawiasz, żartujesz i tak dalej, a drugiego omijasz mnie szerokim łukiem. Nie żeby mi to przeszkadzało, to jedna z tych rzeczy, które najbardziej w tobie lubię. Oczywiście nie zaprzeczam, że chciałbym żeby tych cichych dni było najmniej. Wiem, że to co zaraz powiem będzie dla ciebie szokiem, w końcu nie znamy się nie wiadomo jak długo, ale chcę ci powiedzieć, że chyba się w tobie...
-Nie Zayn. Nie kończ.
-Ale jak to?- spytał zaskoczony brunet.
-Nie mów tego. Po prostu nie i już. 
-Nie mogę powiedzieć, że się w tobie...
-Nie.
-Dobrze wiesz, że muszę to powiedzieć.
-Nie, Zayn.
-Muszę.
-Proszę cię- wyszeptała szatynka podnosząc wzrok na przyjaciela. Zacisnęła wargi próbując powstrzymać łzy napływające do jej oczu.
-Chyba się w tobie zakochałem, Lily. 
-Nie, nie możesz. J-ja nie zasługuję na takie coś.
-Ale...
-Prosiłam cię żebym tego nie mówił. Wszystko zniszczyłeś, wszystko. 
-Przecież...
-Przepraszam, Zayn- wyszeptała zrywając się z miejsca. Przycisnęła dłoń do ust, tym samym zatrzymując wstrząsające nią łkanie, po czym odeszła w stronę domu. A on stał, stał i patrzył jak jego miłość odchodzi. Nawet nie próbował jej zatrzymać.
***** 
Harry przez kilka sekund wpatrywał się w Ashley. W końcu nie wytrzymał i zaatakował jej usta. Smak alkoholu połączył się z wonią miętowego cukierka, którego niedawno skończył jeść. Na początku dziewczyna próbowała go odsunąć jednak po chwili poddała się i oddała pocałunek. Delikatnie objął ją w pasie i na oślep poprowadził w stronę łóżka. Położyli się na nim po czym odsunęli się od siebie na kilka centymetrów, łapczywie nabierając powietrza.
-Nie powinniśmy tego zrobić, przecież ty masz dziewczynę- powiedziała nagle Ashley podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Nie mam.
-Jak to nie, a Nina?
-To kompletna pomyłka. Ja... na początku chciałem być z tobą, ale nie wydawałaś się być mną zainteresowana. Potem ona się napatoczyła i jakoś tak wyszło- odparł chłopak opadając na poduszki.
-Dalej chcesz ze mną być?- zapytała niepewnie kładąc się obok niego. Harry spojrzał w jej niebieskie oczy lekko się uśmiechając.
-Nie zadawaj takich głupich pytań - odpowiedział całując ją w czoło. Przyciągnął ją do siebie, objął ramieniem i mocno przytulił.- Możesz mi teraz powiedzieć o co chodzi Lily?
-To znaczy?
-No ta akcja w szpitalu.
-Ugh, chodzi o to, że tak naprawdę nie wylądowałam w szpitalu przez anemię, tylko przez...
-Przez co, Ash?
-Mam anoreksję, Harry.
-A-ale, jak to. O czym ty do mnie mówisz?
-Nina kiedyś do mnie przyszła, to było na początku waszego związku. Powiedziała, że mam się od ciebie odczepić, bo z takim ciałem i wyglądem nawet nie mam u ciebie szans. Zaczęłam się odchudzać i to wyszło spod mojej kontroli. Jak już wylądowałam w szpitalu, Lily poprosiła mnie żebym wszystko jej powiedziała. Strasznie się wkurzyła, wiesz przecież jaka ona jest. Obiecała mi, że zostawi to dla siebie, ale jak zobaczyła Ninę na korytarzu to nie wytrzymała i dała jej w twarz. Chyba nie muszę dalej opowiadać,nie?
-O matko, o niczym nie miałem pojęcia.
-Skąd miałeś wiedzieć? Trzymałyśmy to w tajemnicy.
-Przecież mogłaś mi o wszystkim powiedzieć, zerwałbym z nią.
-Wydawało mi się, że jesteś szczęśliwy, więc nie chciałam psuć waszego związku.
-Tak strasznie cię przepraszam, Ash. Nie wiem co mógłbym zrobić żeby jakoś to naprawić.
Ashley podniosła się na łokciu i przybliżając głowę, połączyła ich usta w słodkim pocałunku.
-Po prostu ze mną bądź, Harry.
**********
Na początku chciałabym prosić żeby od tej pory każdy czytał notki pod rozdziałami, których, nawiasem mówiąc, nie przewiduję zbyt dużo. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to dodam jeszcze trzy rozdziały + epilog. Nie pytajcie kiedy, bo nie wiem. Piszę, gdy mam czas, wenę i ochotę. Z prawej strony znajdziecie ankietę dotyczącą nowego opowiadania. Byłabym wdzięczna gdybyście oddali swój głos. Na starym blogu KLIK też dodałam ankietę, dotyczącą kontynuowania opowiadania. To chyba tyle, gdyby ktoś czasem chciał pogadać to zapraszam do okienka, które znajduje się po prawej stronie, gdzieś pod ankietą.
PRZYPOMINAM O CHARACTER ASKS
NIE DODAM KOLEJNEGO ROZDZIAŁU BEZ PRZYNAJMNIEJ 15 KOMENTARZY X

czwartek, 7 lutego 2013

Uwaga!

W sumie to nie wiem czy ktoś tu jeszcze wchodzi, ale chciałabym oznajmić, że w najbliższym czasie na pewno nie dodam nowego rozdziału. Aktualnie nie mogę ogarnąć swojego życia, więc nie ma mowy o jakimkolwiek pisaniu, ponieważ ''przypadkiem'' wyładowałabym swoją złość na bohaterach, a do tego nie mogę dopuścić, prawda? Byłabym wdzięczna gdybyście oddali swoje głosy w ankiecie na tym blogu i na starym (klik) też. Co by tu jeszcze... ach, wciąż możecie zadawać pytania bohaterom i jeśli ktoś miałby kiedyś ochotę porozmawiać to zapraszam do okienka znajdującego się po prawej stronie. To chyba tyle. Życzę wesołych ferii osobom, które dopiero je zaczynają i łączę się w bólu z tymi, którzy, tak jak ja, mają je już za sobą. Trzymajcie się miśki x