-Uważaj na schody!- zachichotał Zayn w ostatniej chwili ratując Liliane przed upadkiem. Objął ją w pasie i chwiejnym krokiem ruszył w stronę wejścia do domu.
-Masz klucz?
-Ja?- spytał brunet wskazując palcem na siebie.-Nieee, to ty powinnaś go mieć!
-Niemożliwe.-odparła szatynka grzebiąc w torebce.-Ooo, jest!- wykrzyknęła wyciągając go z kieszonki.
-Przecież mówiłeeem. Wkładaj go.
-Ale gdzieee?
-No jak to gdzie? Do zamka!
Lily podeszła do drzwi i nachyliła się próbując włożyć klucz do dziurki. Po chwili coś kliknęło, a ona obróciła się w stronę bruneta.
-Oops.
-Oops?
-Klucz się złamał.- odpowiedziała podnosząc resztę metalu na wysokość oczu.
-Klucz się złamał.- powtórzył chłopak jakby nie dowierzając w te słowa. Oparł się o barierkę po czym wybuchnął śmiechem.
-Co jest?- wyszeptała próbując stłumić ziewnięcie dłonią.
-Mam do ciebie ogromną prośbę.- odpowiedział zdenerwowany brunet.
-Zamieniam się w słuch.
-Co teraz zrobimy?- spytał Zayn ocierając łzy rękawem od marynarki.
-Przecież Liam powinien być w domu!-krzyknęła szatynka łapiąc się za głowę.
-Liam misiaczku!-zawołał uderzając pięścią w drzwi.-Gdzie jesteeeeeś?!
Dwa upadnięcia, kilka przekleństw i jeden rozwalony kwiatek później...
-No nareszcie!-powiedziała Lily widząc otwierające się drzwi.
-Liam, kochanie!-krzyknął brunet rzucając się na przyjaciela.-Nawet nie wiesz jak bardzo się za tobą stęskniłem!
-Jesteście kompletnie pijani.
-Chodzi o to, że moja siostra Waliyha, kończy dzisiaj 14 lat, a ja kompletnie zapomniałem o jej urodzinach. Nie mam prezentu, a ostatni pociąg odjeżdża za jakieś pół godziny, więc na niego nie zdążę.
-No i co w związku z tym?
-To chyba mój pokój, Zayn.- zaśmiała się Liliane próbując podtrzymać się ściany.
Chłopak stanął naprzeciw niej i powoli zlustrował ją wzrokiem. Spojrzał w jej zielone, błyszczące oczy zagryzając przy tym dolną wargę. W końcu mocno ją przytulił i wyszeptał.
-Miłych snów, Lily.
-Zawieziesz mnie?
-Nie mam siły, a tym bardziej ochoty, Zayn.
-Błagam cię. Jak nie przyjadę to mama mnie zabije. Nie wspominając już o siostrze, która nigdy więcej się do mnie nie odezwie.
-A Louis, Harry? Nie tylko ja mam prawo jazdy.
-Wszyscy pojechali na zakupy i nie odbierają telefonów.
Liliane przez kilka sekund tępo wpatrywała się w pustą przestrzeń po czym powiedziała:
-Bądź za pięć minut przy aucie.
~
-Co może chcieć nastolatka na swoje 14 urodziny?-spytał Zayn wychodząc z samochodu.
-Mnie się pytasz?
-No tak. W końcu też kiedyś nią byłaś, nie?
-Kup jej komórkę.- odpowiedziała po chwili zastanowienia, Lily.
-Komórkę?
-Takie urządzenie z kilkoma przyciskami, dzięki któremu można rozmawiać z osobą, która jest oddalona od nas nawet na kilkaset kilometrów.
-Wiem co to jest.-prychnął chłopak przewracając oczami.-Jaki model?
-Kierujesz pytanie do nieodpowiedniej osoby, Zayn. To ty tu jesteś mężczyzną. Powinieneś znać się na takich rzeczach.
-Ale się nie znaaam.
-Wejdź do sklepu i zapytaj ekspedientkę o najnowszy model, który dostali. Niech ma dużo fajnych funkcji i łatwy dostęp do internetu.
-I tyle?
-Tak. A teraz pozwól, że się rozdzielimy. Wspominałeś, że masz jeszcze dwie siostry, więc im też musimy coś kupić. Spotkajmy się pod tą fontanną za - tutaj spojrzała na zegarek- pół godziny.
*****
-Czemu nic nie zamówiłaś?- spytał Harry mocząc frytkę w ketchupie.-Nie jestem głodna, przecież niedawno jedliśmy śniadanie.
-To było jakieś pięć godzin temu. Poza tym jego też prawie nie tknęłaś. Chudniesz w oczach, Ash.
-Wydaję ci się. Ostatnio w ciągu dnia prawie nic nie jem, bo nie mam apetytu, ale za to w nocy wpieprzam wszystko co wpadnie w moje ręce.- zaśmiała się dziewczyna na co Harry tylko lekko uniósł kąciki swoich ust do góry.
*****
-Za tym sklepem w prawo.- powiedział Zayn wskazując średniej wielkości budynek.-Możesz zaparkować przy tym dużym drzewie, ale chyba bezpieczniej będzie, gdy wjedziesz na podjazd.Lily zatrzymała auto przed garażem należącym do rodziny bruneta i przekręcając kluczyk, wyłączyła silnik.
-No to jesteśmy na miejscu. O której mam po ciebie przyjechać? Chyba, że wracasz jutro, ale wtedy pozostaje ci jedynie podróż pociągiem po brzegi wypełnionym spoconymi ludźmi, którzy nie wiedzą do czego służy dezodorant.
-Ale jak to? Nie wchodzisz do środka?- spytał zaskoczony Zayn próbując powstrzymać uśmiech pojawiający się na jego twarzy.
-Oczywiście, że nie. Nie znam twojej rodziny, nie wspominając już o solenizantce, więc to nie ma najmniejszego sensu.
-W takim razie natrafiła ci się wspaniała okazja żeby ich poznać. Nie wygłupiaj się i chodź.- oznajmił chłopak wyskakując z auta. Już miał zamykać drzwi, gdy zauważył, że Lily dalej nie ruszyła się z miejsca.- Jeśli nie chcesz zrobić tego dla mnie, to chociaż zrób to dla mojej siostry lub mamy, która, jeśli zaraz się nie ruszymy, przyjdzie do nas i siłą zaprowadzi do środka.
-Zostajemy tu na góra dwie godziny i ani sekundy dłużej.
*****
-Mógłby mi ktoś z tym pomóc?- spytała Ashley wchodząc do salonu.
-Co jest?- zapytał Lou obracając się w stronę przyjaciółki.
-Słuchawki wplątały mi we włosy i nie mogę sobie z nimi poradzić.
-Chodź tutaj.
Szatynka usiadła na podłodze przed Louisem i oparła się o sofę.
-Wybierasz się gdzieś?
-Idę pobiegać.
-Pobiegać?
-No tak. Trochę ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, prawda?
-Co jest?- zapytał Lou obracając się w stronę przyjaciółki.
-Słuchawki wplątały mi we włosy i nie mogę sobie z nimi poradzić.
-Chodź tutaj.
Szatynka usiadła na podłodze przed Louisem i oparła się o sofę.
-Wybierasz się gdzieś?
-Idę pobiegać.
-Pobiegać?
-No tak. Trochę ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziło, prawda?
*****
-Może coś zjesz?- zapytała uśmiechnięta Trisha* przysuwając Lily talerz z ciastem.
-Och dziękuję bardzo, wszystko jest naprawdę pyszne, ale już nic w siebie nie wcisnę.- zaśmiała się szatynka.-Poza tym my będziemy się powoli zbierać.- powiedziała po chwili, spoglądając na Zayna, który właśnie tłumaczył siostrze, jak powinna obsługiwać się nowym telefonem.
-Ach tak, na nas już pora.
-Chcecie teraz wracać do domu? W żadnym wypadku! Nigdzie was nie puszczę. Dość, że jest ciemno to jeszcze zapowiadali burzę. Złapie was podczas drogi i będziecie musieli się zatrzymać, więc lepiej jak od razu zostaniecie tutaj na noc. I nawet ze mną nie dyskutujcie.-dodała, widząc reakcję swojego syna.-Mamy wystarczająco dużo miejsca i bez problemu się zmieścimy. Pokój Zayna jest wolny, więc możecie go zająć. Lily będzie spała na łóżku, a ty Zayn, na kanapie. Chyba, że wolisz na podłodze.
-Nie chcę robić problemu...
-Nie robisz kochana.- przerwała jej Trisha lekko się uśmiechając.-Gdyby nie ty, to ta sierota nie zdążyłaby przyjechać na urodziny własnej siostry.
-Mamo!-zawołał oburzony Zayn na co kobiety zareagowały głośnym śmiechem.
*****
Przemoczona Ashley wbiegła do domu, ściągnęła buty i od razu ruszyła w stronę pokoju. Zwinęła z garderoby jakiś ciepły sweter oraz leginsy i udała się do łazienki gdzie wzięła szybki prysznic. Potem przeglądnęła kilka portali społecznościowych, odpowiedziała na wiadomości i dołączyła do chłopców, którzy siedząc w salonie, oglądali film.
*****
Lily zasypiała z przeczuciem świadczącym o tym, że wydarzy się coś z złego i towarzyszyło jej ono dalej, gdy obudziła się w środku nocy, całkowicie wyspana. Obróciła się na prawy bok i cicho zawołała:
-Zayn, śpisz?
-Już nie.-wychrypiał chłopak kładąc się na plecach.-Koszmary?
-Nie, choć już bym je wolała. Mam jakieś dziwne przeczucie, że coś się stanie. No albo już stało, nie wiem.
-Może za dużo zjadłaś.-zaśmiał się brunet.
-Wszystko jest możliwe haha. Wiesz, masz bardzo fajną rodzinę, Zayn.
-Naprawdę tak myślisz? Wydawało mi się, że raczej nie przypadła ci do gustu.
-Wręcz przeciwnie, zawsze o takiej marzyłam.
-To znaczy?
-To znaczy, że nie jest łatwo wychowywać się z matką, która jest rzadkim bywalcem w swoim własnym domu. No i jeszcze Ashley. Tu nawet nie chodzi o to, że muszę się nią opiekować, bo większości sytuacji sama sobie radzi. Dziewczynom w jej wieku potrzebne są matki i ich uwaga. Mną nikt się nie przejmował i teraz widać efekty.
-Ashley wygląda na mądrą dziewczynę i moim zdaniem poradzi sobie w życiu. Poza tym o jakie efekty ci chodzi?
-Och, nie udawaj. Dobrze wiem, że jestem chamska i opryskliwa, ale to życie mnie tego nauczyło. Zresztą nieważne. Która jest godzina?- spytała szukając telefonu pod poduszką. W końcu znalazła go na szafce stojącej obok łóżka. Odblokowała klawiaturę i ze zdziwieniem odkryła, że ma pięć nieodebranych połączeń od Nialla i jedną wiadomość tekstową:
Oddzwoń, gdy tylko odczytasz tego smsa!
-Co jest?- spytał Zayn widząc przestraszoną szatynkę.
-Nie wiem, to Niall. Chyba coś się stało.
~
-Halo?
-Niall?
-Lily? Nareszcie! Dziewczyno, próbuję dodzwonić się do ciebie od dobrych kilku godzin. Musisz tu jak najszybciej przyjechać!
-Tu, czyli gdzie?
-Do shsssh szpitala shhss!
-Gdzie?! Nic nie słyszę, Niall. Coś przerywa!
-Po prostu shssh wróć do shhssh domu!
PIP PIP PIP ABONENT JEST POZA ZASIĘGIEM
Zdenerwowana szatynka zrzuciła kołdrę na ziemię i podniosła się z łóżka. Zwinęła z krzesła spodnie i szybko zaczęła je na siebie zakładać.
-Gdzie ty idziesz?
-Wracam do Londynu.
-Jak to? Teraz?!
-Tak. Coś się stało. Niall wspomniał o jakimś szpitalu, ale rozłączyło nas, więc nic więcej nie wiem. Kazał mi przyjechać, więc jadę.
-Nigdzie cię samej nie puszczę.- oznajmił brunet wyskakując z łóżka.
-A twoja mama? Będzie się o nas martwić.
-Zostawimy jej kartkę. Teraz chodźmy.
-Zayn, śpisz?
-Już nie.-wychrypiał chłopak kładąc się na plecach.-Koszmary?
-Nie, choć już bym je wolała. Mam jakieś dziwne przeczucie, że coś się stanie. No albo już stało, nie wiem.
-Może za dużo zjadłaś.-zaśmiał się brunet.
-Wszystko jest możliwe haha. Wiesz, masz bardzo fajną rodzinę, Zayn.
-Naprawdę tak myślisz? Wydawało mi się, że raczej nie przypadła ci do gustu.
-Wręcz przeciwnie, zawsze o takiej marzyłam.
-To znaczy?
-To znaczy, że nie jest łatwo wychowywać się z matką, która jest rzadkim bywalcem w swoim własnym domu. No i jeszcze Ashley. Tu nawet nie chodzi o to, że muszę się nią opiekować, bo większości sytuacji sama sobie radzi. Dziewczynom w jej wieku potrzebne są matki i ich uwaga. Mną nikt się nie przejmował i teraz widać efekty.
-Ashley wygląda na mądrą dziewczynę i moim zdaniem poradzi sobie w życiu. Poza tym o jakie efekty ci chodzi?
-Och, nie udawaj. Dobrze wiem, że jestem chamska i opryskliwa, ale to życie mnie tego nauczyło. Zresztą nieważne. Która jest godzina?- spytała szukając telefonu pod poduszką. W końcu znalazła go na szafce stojącej obok łóżka. Odblokowała klawiaturę i ze zdziwieniem odkryła, że ma pięć nieodebranych połączeń od Nialla i jedną wiadomość tekstową:
Oddzwoń, gdy tylko odczytasz tego smsa!
-Co jest?- spytał Zayn widząc przestraszoną szatynkę.
-Nie wiem, to Niall. Chyba coś się stało.
~
-Halo?
-Niall?
-Lily? Nareszcie! Dziewczyno, próbuję dodzwonić się do ciebie od dobrych kilku godzin. Musisz tu jak najszybciej przyjechać!
-Tu, czyli gdzie?
-Do shsssh szpitala shhss!
-Gdzie?! Nic nie słyszę, Niall. Coś przerywa!
-Po prostu shssh wróć do shhssh domu!
PIP PIP PIP ABONENT JEST POZA ZASIĘGIEM
Zdenerwowana szatynka zrzuciła kołdrę na ziemię i podniosła się z łóżka. Zwinęła z krzesła spodnie i szybko zaczęła je na siebie zakładać.
-Gdzie ty idziesz?
-Wracam do Londynu.
-Jak to? Teraz?!
-Tak. Coś się stało. Niall wspomniał o jakimś szpitalu, ale rozłączyło nas, więc nic więcej nie wiem. Kazał mi przyjechać, więc jadę.
-Nigdzie cię samej nie puszczę.- oznajmił brunet wyskakując z łóżka.
-A twoja mama? Będzie się o nas martwić.
-Zostawimy jej kartkę. Teraz chodźmy.
*****
-I co, czego się dowiedziałeś? - spytała Lily widząc, że Zayn skończył już rozmawiać przez telefon.
-Ashley jest w szpitalu i właśnie tam mamy przyjechać.
-Co jej jest?
-Nie wiadomo, wszyscy na ciebie czekają, bo informację podają tylko osobom z rodziny. I nie jedź tak szybko, bo za niedługo my tam wylądujemy.
~
-Proszę państwa, tutaj nie można biegać. To jest szpital!- krzyknęła pielęgniarka siedząca na recepcji.
-Na którym piętrze leży Ashley Hemsworth? Taka niebieskooka szatynka średniego wzrostu.
-Ach, pamiętam ją. Drugie piętro.
-Dziękujemy!- zawołał Zayn biegnąc za Lily, która już wchodziła do windy.
-Szybciej, szybciej.- mruczała pod nosem Liliane, ciągle naciskając przycisk z numerkiem 2 na wierzchu.
W końcu winda ruszyła i przyjaciele już po kilku sekundach, które dla nich były wiecznością, zatrzymali się na drugim piętrze. Żelazne drzwi rozsunęły się, a oni już z daleka zauważyli przyjaciół, którzy siedzieli na końcu korytarza. Bez zastanowienia ruszyli w tamtą stronę.
**********
*Trisha- mama Zayna, jakby ktoś jeszcze nie zrozumiał.
No i mamy 12. Niemiłosiernie się męczyłam, pisząc ją. Tak jak już wspominałam, teraz akcja zacznie się rozkręcać. Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. W pierwszych dnia przerwy świątecznej obiecałam sobie, że napiszę dwa rozdziały, ale niestety moje plany z rzadkością się spełniają, więc mam tylko jeden. Jak tam po świętach? Ile kilo przybyło? Mi pewnie z 10, ale w końcu Boże Narodzenie jest raz na rok i trzeba to jakoś wykorzystać. Byłabym wdzięczna gdyby więcej osób zostawiało komentarze. To zajmie wam dosłownie kilka sekund, a ja jestem pewna, że ktoś jest zainteresowany dalszymi rozdziałami.
PRZYPOMINAM O CHARACTER ASKS
NIE DODAM NOWEGO ROZDZIAŁU BEZ PRZYNAJMNIEJ 20 KOMENTARZY XX
+ zapraszam used-heart.blogspot.com/
+ zapraszam used-heart.blogspot.com/