-Już lepiej.- odpowiedziała Ashley unosząc lekko kąciki ust do góry. Obróciła się na lewy bok żeby mieć lepszy widok na przyjaciela i szczelniej okryła się kołdrą, ponieważ lekki wietrzyk wpadający przez niedawno uchylone okno, zdążył sprawić, że na jej ciele pojawiła się gęsia skórka.- Kiedy przyjdzie Lily?
-A co, już masz mnie dość?
-Nie, po prostu miała przynieść mi laptopa.- zaśmiała się dziewczyna poprawiając włosy opadające na jej twarz.
-No tak, teraz bez komputera i kontaktu ze światem nie ma życia, nie?
-Coś w tym stylu, Lou.
*****
Lily właśnie otwarła tusz z zamiarem wymalowania swoich rzęs, gdy ktoś zapukał do drzwi. Niechętnie wyszła z łazienki, zrobiła kilka kroków, po czym nacisnęła na klamkę uprzednio przekręcając klucz.
-Gotowa?- spytał Niall opierając dłoń na framudze.
-Jeszcze nie, wejdź.- odpowiedziała szatynka uchylając szerzej drzwi. Wróciła do łazienki z zamiarem skończenia przerwanej wcześniej czynności, a chłopak niepewnie wszedł do pokoju.
Jego wzrok od razu powędrował do ogromnego łóżka umieszczonego pod ścianą, na której przyklejonych było mnóstwo zdjęć. Na podłodze leżało kilka pustych puszek po piwie i jakichś gazowanych napojach. Blondyn podszedł bliżej chcąc dokładniej obejrzeć fotografie, jednak jego wzrok przykuła czarna ramka postawiona na szafce nocnej. Delikatnie wziął ją do ręki spoglądając na uśmiechającą się parę. Od razu poznał Lily, która przytulała się do stojącego obok niej chłopaka, jednak on nadal pozostawał dla niego nieznajomym.
-To James.- doszedł do jego uszu cichy szept. Gwałtownie obrócił się w stronę dziewczyny posyłając jej przepraszające spojrzenie.
-Nie powinienem tego ruszać, t-to się więcej nie...
-Nic się nie dzieje, Niall.- odpowiedziała szybko szatynka delikatnie się uśmiechając. Wyciągnęła z jego dłoni ramkę, po czym odłożyła ją na miejsce.
-Wiesz, ładny masz pokój, tylko...
-Tylko co?
-Strasznie śmierdzi tu fajkami.- odparł Irlandczyk z widocznym grymasem na twarzy. Ostentacyjnie przytknął nos dwoma palcami po czym, widząc, że dziewczyna chce go uderzyć, wybiegł z pokoju i w ekspresowym tempie zbiegł po schodach. Liliane pobiegła za nim śmiejąc się wniebogłosy i już zeskakiwała z ostatniego schodka, gdy nagle drzwi wejściowe zamknęły się z trzaskiem i do przedpokoju wkroczyła Vicky.
-Co ty tutaj robisz, mamo?- spytała zszokowana Lily wpatrując się w matkę.
-Co ja tutaj robię?- wykrzyknęła zdenerwowana kobieta rzucając walizkę na podłogę.- Moja córka leży w szpitalu, a ty się mnie jeszcze pytasz co ja tu robię.
-Skąd o tym wiesz?- zapytała szatynka nawet nie zwracając uwagi na chłopców, którzy w momencie pojawili się w pomieszczeniu.
-Liam do mnie dzwonił, więc od razu skontaktowałam się ze znajomym, który pracuje na tym oddziale gdzie leży Ash i teraz wiem dosłownie wszystko.
-Liam?!- krzyknęła Lily patrząc z wyrzutem na przyjaciela.
-Myślałem, że Vicky o wszystkim wie. Nie chciałem żeby tak wyszło...- zaczął chłopak.
-Nie tłumacz się. Bardzo dobrze zrobiłeś. A co do ciebie Lily, to zawiodłam się. I to bardzo.
-Zawiodłaś się? Na mnie?!
-A niby na kim. Zostawiłam z tobą Ashley mając nadzieję, że dobrze się nią zaopiekujesz, a ty...
-No tak, jak zawsze wszystko na mnie. Przecież to ja jestem jej matką i to ja powinnam się nią zajmować. Nie ważne, że mam tylko 19 lat.
-Zawsze starałam się dać wam wszystko czego potrzebujecie, więc myślałam, że...
-To źle myślałaś, mamo. Nigdy cię przy mnie nie było. Straciłam najbliższą memu sercu osobę i potrzebowałam wsparcia, porady, czegokolwiek, ale nie, przecież ty wolałaś gotować dla jakichś pieprzonych chińczyków!
-Jaką osobę? O czym ty mówisz kochanie?- zapytała zaskoczona Vicky szeroko otwierając oczy.
-Zostałam sama ze swoimi problemami- kontynuowała Lily nie zwracając uwagi na komentarz matki.- i nikt nie pomógł mi ich rozwiązać. Uczyłam się na własnych błędach i dalej to robię, ale przecież jestem okropną córką, która nie umie zająć się własną siostrą.
-Przecież mogłaś mi o wszystkim powiedzieć. Wystarczyło zadzwonić, przyjechałabym do ciebie nawet z drugiego końca świata...
-Przepraszam, że nie jestem tak idealna jak ty, mamo.- przerwała jej Liliane podnosząc z podłogi, przygotowaną wcześniej, torbę. Zwinęła z szafki kluczyki i wymijając matkę wyszła z domu, nawet nie oglądając się za siebie.
Szybkim ruchem ręki otwarła drzwi czarnego samochodu i wskoczyła na miejsce kierowcy. Torbę rzuciła na tylne siedzenie po czym przekręciła kluczyk tym samym odpalając silnik. Już miała zamiar wyjechać na ulicę, gdy w lusterku zauważyła, że ktoś biegnie za autem. Gwałtownie nacisnęła na hamulec w efekcie czego mocno nią wstrząsnęło. Po chwili drzwi otworzyły się i do środka wszedł Niall.
-Dzięki, że poczekałaś.- burknął zapinając pas.
-Trzeba było się kurwa ruszyć.- odrzekła Lily odpalając papierosa.
-Nie musisz się na mnie wyżywać, wiesz? Nic ci nie zrobiłem.- wyszeptał blondyn odwracając się w stronę okna. Przez parę minut panowała cisza, jedynie delikatne dźwięki muzyki wydobywały się z radia. W końcu Liliane zdecydowała się ją przerwać.
-Przepraszam, Niall. Po prostu nie mogę sobie z tym wszystkim poradzić. Ogarnia mnie taka niewyobrażalna złość, której muszę się pozbyć. Przykro mi, że trafiło akurat na ciebie.
*****
-Śpi?- zapytał szeptem Irlandczyk, podchodząc powoli do łóżka.
-Tak, przed chwilą zasnęła.
-Jedź do domu i prześpij się. Jeśli mam być szczera to okropnie wyglądasz.- oznajmiła Lily z widocznym współczuciem wypisanym na twarzy. Wsunęła torbę, którą przywiozła Ashley, pod łóżko i zajęła miejsce na kanapie.-Chcesz kluczyki do auta?- spytała, widząc, że Louis zaczyna się powoli ubierać.
-Nie, zamówię taksówkę. Za jakieś pół godziny powinien przyjść lekarz, więc niech chociaż jedno z was siedzi w sali. Trzymajcie się.- odpowiedział kierując się w stronę drzwi.
*****
-Był u ciebie Harry?- spytała Liliane odprowadzając wzrokiem Nialla, który właśnie wyszedł z sali z zamiarem udania się do bufetu.
-Nie.- odpowiedziała Ash spuszczając wzrok.
-Pieprzony tchórz.- odburknęła szatynka podnosząc się z krzesła. Podeszła do okna i spojrzała na parking gdzie właśnie przyjechała karetka przywożąc ze sobą jakiegoś mężczyznę.
-Jak to tchórz? Co się stało?
-Nic, po prostu dałam Ninie w pysk i powiedziałam tej słodkiej parce co o nich sądzę.
-Przecież obiecałaś mi, że o niczym im nie powiesz!
-I dotrzymałam słowa. Wszyscy myślą że masz anemię i niech tak pozostanie.
-Niepotrzebnie z nią rozmawiałaś.
-A co innego miałam zrobić? Przyszła tutaj i zaczęła strugać wielką panią, więc dostała za swoje. A to, że twój chłoptaś chciał ją bronić to już nie moja wina.
-On nie jest moim chłopakiem.
-Źle zrobiłaś, że się w nim zakochałaś, Ash. Jest tyle chłopaków, a ty wybrałaś sobie akurat sławnego Harry'ego Stylesa, który ma cię w dupie.
-Jak możesz? Wspierałam cię jak tylko mogłam, gdy tego potrzebowałaś, a ty mnie teraz jeszcze dobijasz.
-O matko, nie chciałam żeby tak to zabrzmiało.-wyszeptała Lily odwracając się w stronę siostry.
-Wyjdź.
-Ashley, to nie tak...
-Po prostu wyjdź.- powtórzyła Ashley ledwo powstrzymując łzy napływające do jej oczu.
-Ja... p-przepraszam.- odpowiedziała Liliane wybiegając z sali.
-Ej, co jest?- spytał zdziwiony Liam mijając dziewczynę w drzwiach. Szatynka nawet nie zwróciła na niego uwagi, szła prosto przed siebie spuszczając wzrok na swoje stopy. Nagle natrafiła na jakąś przeszkodę i upadłaby, gdyby nie silny chłopak, który ją podtrzymał. Podniosły oczy i ujrzała Zayna wpatrującego się w nią z niemałym zaskoczeniem. Niewiele myśląc objęła go w pasie i mocno się do niego przytuliła. Poczuła zapach papierosa, którego zapewne niedawno skończył palić i te szczególne perfumy. Łącząc się ze sobą stworzyły mieszankę wybuchową wywołując u niej lekki wstrząs, łzy same zaczęły spływać po jej policzkach, a ona wreszcie poczuła zapach, za którym tak bardzo tęskniła. Zapach miłości.
**********
Wiem, że rozdział powinien pojawić się już dawno temu, ale jakoś nie mogłam się zebrać żeby go napisać. Z góry przepraszam za błędy i za zadziwiającą krótkość tego rozdziału. Uznałam, że lepiej napisać mniej i coś dodać niż zostawić was bez niczego. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następna cześć. Poza tym chciałabym powiedzieć, że zostało nam kilka rozdziałów + epilog, który zakończy to opowiadanie (mam nadzieję, że dotrwam to tego momentu).Ogólnie to kończą mi się ferie i jestem zrozpaczona, co u was miśki?
PRZYPOMINAM O CHARACTER ASKS
NIE DODAM KOLEJNEGO ROZDZIAŁU BEZ PRZYNAJMNIEJ 25 KOMENTARZY X
NIE DODAM KOLEJNEGO ROZDZIAŁU BEZ PRZYNAJMNIEJ 25 KOMENTARZY X