-Nigdy nie latałaś? - spytał Niall siadając obok niej. Wyciągnął z kieszeni batonika i po rozerwaniu opakowania, wziął pierwszy gryz.
-Latałam.
-No to o co chodzi?
-Będąc w samolocie nie czuję się pewnie. Zawsze boję się, że nagle maszyna ulegnie awarii i wszyscy rozbijemy się w jakimś lesie albo co gorsza, na bezludnej wyspie.
-Oj tam, przesadzasz - odrzekł blondyn mnąc papierek po wafelku.- Weźmiesz środki nasenne i pójdziesz spać. Podróż szybciej ci zleci.
-To jest prawie 16 godzin, Niall.
-No to poczytasz sobie książkę, posłuchasz muzyki albo porozmawiasz ze mną, swoim najlepszym przyjacielem - odpowiedział uśmiechnięty chłopak dumnie wypinając pierś do przodu.
-Nie schlebiaj sobie - zaśmiała się szatynka.
-Chyba teraz nie zrezygnujesz, co?- zapytał niepewnie.
-Nie uważasz, że jest na to trochę za późno? Lot mamy za dosłownie kilka godzin. Poza tym oglądałam na internecie zdjęcia z tej wyspy i umm, jest wspaniała haha.
-Właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałem - odpowiedział blondyn kładąc się obok Lily.-Wiesz, ostatnio rozmawiałem z Zaynem i...
-Zawsze musisz psuć mi humor, prawda?-spytała obracając się na prawy bok, by lepiej widzieć przyjaciela.-Nie chcę o nim rozmawiać, Niall.
-Możesz wyjaśnić mi dlaczego?
Lily spuściła głowę po czym zaczęła wykręcać palce, które nagle stały się najbardziej interesującą rzeczą w tym pokoju. Po chwili odpowiedziała, próbując powstrzymać drżący głos:
-Dobrze wiesz, że nie zasługuję na to, aby ktoś mnie kochał.
Niall złapał ją za podbródek, tym samym zmuszając ją do podniesienia głowy. Spojrzał w jej zielone oczy, w których nie zobaczył niczego, oprócz przerażającej pustki.
-Nigdy więcej tak nie mów, dobrze? Nie możesz przekreślać swojego życia przez jedno wydarzenie, na które nawet nie miałaś wpływu! To nie była twoja wina, więc przestań się wreszcie obwiniać. Musisz podnieść się z ziemi, otrzepać tyłek i iść dalej - oznajmił blondyn spoglądając gniewnie na szatynkę. Ta dziewczyna była dla niego cholernie ważna, dlatego bał się, że ją straci. Musiał zrobić coś, co przekonałoby ją do Zayna, lub do jakiegokolwiek chłopaka, który kiedykolwiek stanąłby na jej drodze. W jego głowie powoli rodził się szatański plan, po raz kolejny spojrzał na Lily ocierającą samotną łzę spływającą po jej bladym policzku, po czym przytulił ją, składając przy tym obietnicę mówiącą, że wszystko będzie dobrze.
*****
-Którą spakować?- spytała Ashley na zmianie przykładając do siebie dwie zwiewne sukienki na ramiączkach.
-Nie za dużo tych ciuchów?- odrzekł Harry spoglądając na ciągle rosnącą kupę ubrań, przygotowaną do spakowania.
-Przecież jedziemy tam na prawie dwa tygodnie, nie będę ciągle chodzić w tych samych ubraniach!
-Weź zieloną- mruknął wracając do przeglądania stron na laptopie.
-Hmm, chyba zabiorę obydwie. Pewnie będzie strasznie ciepło, a spodenki nie są zbyt dobrym rozwiązaniem na taką pogodę- szepnęła bardziej do siebie, niż do szatyna leżącego na łóżku.- Spakowałeś się już?
-Yhmy.
-Co jest?
-Hmm?
-No nie hmm- odburknęła dziewczyna tworząc z palców cudzysłów w powietrzu - tylko co ci jest. Od samego rana chodzisz jakiś naburmuszony, nie odzywasz się i siedzisz tylko przed tym laptopem.
-Jestem zmęczony, Ash.
-Jeśli nie chcesz jechać ze mną na te wakacje to mi o tym powiedz już teraz, bo potem będzie za późno.
-Możesz tu podejść?
-Co?
-No chodź - powiedział wyciągając w jej stronę dłoń. Ashley niepewnie ją złapała po czym podeszła do łóżka i powoli na nie weszła. Harry odłożył laptopa na bok, złapał dziewczynę za biodra i jednym sprawnym ruchem posadził ją na swoich udach.- Wakacje z tobą to coś, o czym marzę od dłuższego czasu. Po prostu jestem zmęczony całym tym zamieszaniem związanym z nimi. Chcę już tam być, kąpać się w basenie, opalać się na plaży i pić chłodne drinki. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło cię zabraknąć przy moim boku- oznajmił przyciągając ją do siebie. Kosmyk włosów, opadający na jej policzek, założył za ucho i obdarował ją delikatnym pocałunkiem, jakby w obawie, że mogłaby się rozsypać na miliony małych kawałeczków.
-Niepotrzebnie mi przeszkodziłeś. W końcu jakoś bym to załatwił.
*****
-Przecież zarezerwowaliśmy cały przedział, nie możecie nagle wsadzać nam tu jakichś obcych ludzi!- oburzył się Louis.
-Musiała zdarzyć się jakaś pomyłka, panie Tomlinson. W tym momencie nie jestem w stanie nic zrobić. Samolot jest załadowany po same brzegi, więc nie możemy zaproponować im innego miejsca. Zażalenie może pan złożyć do...
-Gówno mnie obchodzi pańskie zażalenie! Skoro zapłaciłem tak dużą cenę za vipowską klasę, to wymagam prywatności i spokoju, czy to tak wiele?
-Daj spokój, Lou. To nie jego wina - wtrącił się Liam. Wysłał przepraszające spojrzenie do mężczyzny po czym pociągnął przyjaciela za rękę, zmuszając go do zajęcia miejsca.
-Ależ oczywiście. Tyle, że przed tym wystraszyłbyś resztę pasażerów, którzy w momencie opuściliby samolot.
-No i bardzo dobrze. Przynajmniej zrobiliby miejsce dla naszych nieproszonych gości - odburknął.
-Co jest?- spytał Zayn siadając naprzeciwko przyjaciół.
-Jacyś ludzie wepchali nam się do przedziału.
-Jacy ludzie?- zapytał brunet rozglądając się po pomieszczeniu.
-No ci, którzy siedzą koło przejścia do niższej klasy. Ślepy jesteś czy jaki?
-Ale tam nikogo nie ma.
-Jak to nie - odpowiedział wychylając się z siedzenia. Widząc, że miejsca zajmują tylko jego znajomi, dodał.-Przecież jeszcze przed chwilą tu byli.
-Najwyraźniej wystraszyłeś ich swoimi krzykami- zaśmiał się Liam.
-Bardzo śmieszne, Li. Normalnie pękam ze śmiechu- odpowiedział obrażony Lou wciskając się w siedzenie.
*****
-Nigdzie nie idę, Niall - oznajmiła Lily krzyżując ręce na piersi.
-Masz zamiar spędzić całą podróż w samotności?
-Jeśli mnie opuścisz, to tak.
-Nie bierz mnie na litość- zaśmiał się chłopak pstrykając szatynkę w nos.- Odepnij te cholerne pasy i chodź do chłopaków.
-A kto tam siedzi?
-Louis, Zayn i Liam.
-A Ashley i Harry?
-Śpią.
-O właśnie, dobry pomysł. Ty idź do chłopców, a ja się zdrzemnę, okej?
-Nie - odrzekł Niall podnosząc się z siedzenia. Mimo sprzeciwów dziewczyny odpiął jej pas, po czym złapał ją za rękę i pociągnął w stronę trójki przyjaciół wpatrzonych w swoje karty do gry.
*****
-Wow- wyszeptała Ashley zatrzymując się przy wyjściu z samolotu.
-Co jest kurde- mruknęła Lily niechcący wchodząc w siostrę. Podniosła głowę do góry i szeroko otworzyła oczy.- O matko.
-Drogie panie- zaczął Louis- witajcie na Arubie.
-Żartujesz sobie, tak?- zapytała Liliane schodząc po schodach.
-Niby czemu?
-Ugh, jest tu zbyt pięknie. Oglądałam zdjęcia przedstawiające tą wyspę, ale one są niczym w porównaniu do tego widoku.
-To dopiero początek, jeszcze nie widziałaś wszystkiego - odparł Lou mrugając porozumiewawczo do chłopaków.- No to co, łapiemy taksówkę i jedziemy do hotelu?
-Co jest kurde- mruknęła Lily niechcący wchodząc w siostrę. Podniosła głowę do góry i szeroko otworzyła oczy.- O matko.
-Drogie panie- zaczął Louis- witajcie na Arubie.
-Żartujesz sobie, tak?- zapytała Liliane schodząc po schodach.
-Niby czemu?
-Ugh, jest tu zbyt pięknie. Oglądałam zdjęcia przedstawiające tą wyspę, ale one są niczym w porównaniu do tego widoku.
-To dopiero początek, jeszcze nie widziałaś wszystkiego - odparł Lou mrugając porozumiewawczo do chłopaków.- No to co, łapiemy taksówkę i jedziemy do hotelu?
*****
-Mamy do dyspozycji dwa dwuosobowe pokoje i jeden, który bez problemu pomieści trzy osoby. Jak się dzielimy?- zapytał Liam.
-Harry i ja bierzemy ten mniejszy - oznajmiła Ashley zabierając od chłopaka klucz.
-Opuszczasz mnie?- spytała Lily ostentacyjnie układając usta w podkówkę.
-Ja cię przygarnę- zaśmiał się Niall przyciągając szatynkę do uścisku.- Oczywiście jeśli chcesz.
-Nie, nie chcę. Wolę dzielić łóżko z tymi zakochańcami, wiesz?
-Czyli wychodzi na to, że muszę użerać się z Zaynem i Lou- zaśmiał się Li.- Spotkajmy się tutaj za jakąś godzinę. Pójdziemy na miasto i rozejrzymy się po okolicy, okej?
Przyjaciele tylko kiwnęli głową w porozumiewawczym geście po czym ruszyli w stronę windy znajdującej się koło recepcji. Pozostali goście mieszkający w hotelu mogli jeszcze usłyszeć mruczącego pod nosem Louisa, zanim żelazne drzwi zasunęły się z cichym trzaskiem. A może to był tylko szum wiatru wpadający przez niedomknięte okno?
*****
-Szkoda, że Liam nie wspomniał o jednym łóżku, gdy informował nas o pokojach- rzekł Niall lekko drapiąc się po głowie. Odłożył walizki na bok, po czym podszedł do balkonu z zamiarem otwarcia drzwi.
-Och, nie histeryzuj. Wstydzisz się ze mną spać?- spytała Lily zsuwając z obolałych stóp czarne conversy.
-Raczej chodziło mi o to, że ty będziesz miała z tym jakiś problem- odparł blondyn lekko się rumieniąc. Otworzył na oścież szklane drzwi, a następnie przeszedł przez próg. Stanął gołymi stopami na zimnych płytkach, które dziwnym sposobem łagodziły ich ból i spojrzał na ogromną plażę ciągnącą się na długości kilku kilometrów. Wziął głęboki oddech napawając się świeżym powietrzem, a przez jego głowę przeleciała myśl mówiąca o tym, że tylko tego brakowało mu do pełnego szczęścia.
*****
Powietrze było parne i gorące, przepełnione alkoholem i zabawą. Ludzie byli spokojni. Nikt się nigdzie nie spieszył. Wiele osób sączyło swoje drinki nad brzegiem morza, inna ich część siedziała w barach rozmawiając głośno.
Drobna szatynka mocno trzymała rękę swojego chłopaka. Ich spojrzenia skrzyżowały się. To była jedna z tych nocy gdy czujesz, że coś się wydarzy. Zielonooki chłopak uśmiechnął się lekko i zanurzył stopy w ciepłej wodzie. Nadal nie spuszczał wzroku z dziewczyny. Była taka piękna w świetle księżyca. Dzięki morzu jej niebieskie tęczówki miały jeszcze większą głębie. Długie włosy kaskadami opadały na jej wątłe ramiona.
Ruszyli w drogę, do swojego hotelu znajdującego się niedaleko pleży, gdzie spędzali razem pierwsze wakacje.Weszli do przedpokoju. Dziewczyna zdjęła skórzaną kurtkę i rzuciła ją w kąt pokoju. Przeszła do sypialni dotykając opuszkami palców każdej napotkanej rzeczy. Nie była zmęczona, pijana czy smutna. Była szczęśliwa, nieświadoma tego co może stać się za chwilę. Harry odgarnął swoje loki i wciągnął powietrze. Denerwował się.
Powolnym krokiem udał się za dziewczyną. Siedziała na łóżku. Uwielbiał w niej każdy detal. Nigdy nie czuł się tak cudownie. Miłość była pełna tajemnic, odurzająca, nie znająca granic. Podszedł do niej i popatrzył jej w oczy. Nie odzywali się przez dłuższą chwilę, dopóki dziewczyna nie zaczęła rozpinać guziczków jego koszuli. Robiła to stanowczo, lecz z dozą delikatności. Gdy odpinała ostatni element zsunęła koszulę na ziemię i przejechała palcami po jego torsie. Zdobił go wielki motyl, w czarno - białych kolorach. Westchnęła lekko, zachwycona. Podniosła wzrok i napotkała piękne zielone tęczówki. Przybliżyła twarz i ucałowała lekko jego wargi. Chłopak oddał pocałunek jednocześnie odpinając suwak od jej karmelowej sukienki.
Opadła lekko na podłogę, wydając przy tym charakterystyczny szelest. Wszystko było magiczne, takie jak sobie wymarzyła. Białe łóżko, szum fal, on. Nie czuła strachu. Była z człowiekiem któremu ufała, którego kochała i z którym chciała spędzić resztę życia.
Harry pozbył się dolnej części garderoby zostawiając na sobie tylko bokserki. Spojrzał na dziewczynę zachwycając się tym co ujrzał. Jej cera był blada, prawie, że przeźroczysta. Malinowe, pełne wargi, tylko zachęcały do pocałunków. Zarumienione policzki dodawały jej delikatności. Westchnęła lekko zniecierpliwiona. Ujął jej twarz w dłonie i spojrzał głęboko w oczy.
-Jesteś pewna? - Spytał delikatnie, odgarniając z jej czoła kosmyk włosów.
-Tak - odszepnęła, jednocześnie kiwając głową.
Wziął głęboki wdech i zjechał rękoma wzdłuż jej ramion po czym odpiął koronkowy biustonosz. Zsunął ramiączka i zdjął go z dziewczyny. Przejechał opuszkami palców po delikatnej skórze brzucha i ucałował prawą pierś. Ona zahaczyła o gumkę od jego bokserek i zdjęła je, rzucając za siebie. Oboje zaśmiali się głośno. Przytulił ja mocno i wdrapali się pod kołdrę. Chłopak całował każdy skrawek jej ciała. Dotarł do brzucha po czym zębami zsunął ostatnią część jej garderoby. Ucałował uda, wrócił na górę i potarł swój nos o jej.
Ich gorące ciała stykały się ze sobą przy każdym pocałunku. Posadził ją na sobie delikatnie wsuwając się w jej wnętrze. Zaczął powoli, tak aby nie sprawić jej bólu. Mimo tego dziewczyna wydała z siebie cichy jęk, a na jej policzku pojawiła się łza.
-Ash, mogę przestać - powiedział czule, wychodząc z niej powoli.
-Nie. Jest dobrze - odpowiedziała stanowczo łapiąc go za ramiona.
Po pewnym czasie ich ruchy stały się płynniejsze, a ból całkiem ustał. Kołysali się lekko w mocnym uścisku co chwila szepcząc swoje imiona. Harry mocno ściskał talię dziewczyny, tak jak by się bał, że zaraz ją straci. Zaś ona mocno oplotła go nogami, aby czuć go w pełnej okazałości. Wiedziała, że zaraz osiągnie szczyt. Wystarczyło jeszcze jedno pchnięcie. Chłopak wykonał pewny ruch a plecy dziewczyny wygięły się w łuk. Złapała prześcieradło i ścisnęła je mocno w tym samym momencie kurcząc palce u stóp.
Harry doszedł niewiele później, całując jej piersi i dekolt, zostawiając po sobie malinki. Opadli na łóżko, przykrywając się kołdrą i wpatrywali się w swoje oczy przez dłuższą chwilę. Złożyła pocałunek na jego rozgrzanych ustach i schowała głowę w zagłębieniu jego szyi. Wystarczyła chwila, aby oboje odpłynęli do krainy Morfeusza.
Ruszyli w drogę, do swojego hotelu znajdującego się niedaleko pleży, gdzie spędzali razem pierwsze wakacje.Weszli do przedpokoju. Dziewczyna zdjęła skórzaną kurtkę i rzuciła ją w kąt pokoju. Przeszła do sypialni dotykając opuszkami palców każdej napotkanej rzeczy. Nie była zmęczona, pijana czy smutna. Była szczęśliwa, nieświadoma tego co może stać się za chwilę. Harry odgarnął swoje loki i wciągnął powietrze. Denerwował się.
Powolnym krokiem udał się za dziewczyną. Siedziała na łóżku. Uwielbiał w niej każdy detal. Nigdy nie czuł się tak cudownie. Miłość była pełna tajemnic, odurzająca, nie znająca granic. Podszedł do niej i popatrzył jej w oczy. Nie odzywali się przez dłuższą chwilę, dopóki dziewczyna nie zaczęła rozpinać guziczków jego koszuli. Robiła to stanowczo, lecz z dozą delikatności. Gdy odpinała ostatni element zsunęła koszulę na ziemię i przejechała palcami po jego torsie. Zdobił go wielki motyl, w czarno - białych kolorach. Westchnęła lekko, zachwycona. Podniosła wzrok i napotkała piękne zielone tęczówki. Przybliżyła twarz i ucałowała lekko jego wargi. Chłopak oddał pocałunek jednocześnie odpinając suwak od jej karmelowej sukienki.
Opadła lekko na podłogę, wydając przy tym charakterystyczny szelest. Wszystko było magiczne, takie jak sobie wymarzyła. Białe łóżko, szum fal, on. Nie czuła strachu. Była z człowiekiem któremu ufała, którego kochała i z którym chciała spędzić resztę życia.
Harry pozbył się dolnej części garderoby zostawiając na sobie tylko bokserki. Spojrzał na dziewczynę zachwycając się tym co ujrzał. Jej cera był blada, prawie, że przeźroczysta. Malinowe, pełne wargi, tylko zachęcały do pocałunków. Zarumienione policzki dodawały jej delikatności. Westchnęła lekko zniecierpliwiona. Ujął jej twarz w dłonie i spojrzał głęboko w oczy.
-Jesteś pewna? - Spytał delikatnie, odgarniając z jej czoła kosmyk włosów.
-Tak - odszepnęła, jednocześnie kiwając głową.
Wziął głęboki wdech i zjechał rękoma wzdłuż jej ramion po czym odpiął koronkowy biustonosz. Zsunął ramiączka i zdjął go z dziewczyny. Przejechał opuszkami palców po delikatnej skórze brzucha i ucałował prawą pierś. Ona zahaczyła o gumkę od jego bokserek i zdjęła je, rzucając za siebie. Oboje zaśmiali się głośno. Przytulił ja mocno i wdrapali się pod kołdrę. Chłopak całował każdy skrawek jej ciała. Dotarł do brzucha po czym zębami zsunął ostatnią część jej garderoby. Ucałował uda, wrócił na górę i potarł swój nos o jej.
Ich gorące ciała stykały się ze sobą przy każdym pocałunku. Posadził ją na sobie delikatnie wsuwając się w jej wnętrze. Zaczął powoli, tak aby nie sprawić jej bólu. Mimo tego dziewczyna wydała z siebie cichy jęk, a na jej policzku pojawiła się łza.
-Ash, mogę przestać - powiedział czule, wychodząc z niej powoli.
-Nie. Jest dobrze - odpowiedziała stanowczo łapiąc go za ramiona.
Po pewnym czasie ich ruchy stały się płynniejsze, a ból całkiem ustał. Kołysali się lekko w mocnym uścisku co chwila szepcząc swoje imiona. Harry mocno ściskał talię dziewczyny, tak jak by się bał, że zaraz ją straci. Zaś ona mocno oplotła go nogami, aby czuć go w pełnej okazałości. Wiedziała, że zaraz osiągnie szczyt. Wystarczyło jeszcze jedno pchnięcie. Chłopak wykonał pewny ruch a plecy dziewczyny wygięły się w łuk. Złapała prześcieradło i ścisnęła je mocno w tym samym momencie kurcząc palce u stóp.
Harry doszedł niewiele później, całując jej piersi i dekolt, zostawiając po sobie malinki. Opadli na łóżko, przykrywając się kołdrą i wpatrywali się w swoje oczy przez dłuższą chwilę. Złożyła pocałunek na jego rozgrzanych ustach i schowała głowę w zagłębieniu jego szyi. Wystarczyła chwila, aby oboje odpłynęli do krainy Morfeusza.
**********
Co wy to czytacie świntuchy! A tak na poważnie, to przepraszam, że tyle musieliście czekać na nowy rozdział. Zdaję sobie sprawę, że nie jest on idealny, a nawet dobry, za co przepraszam. Czekają nas jeszcze dwa (?) rozdziały + epilog. Nie wiem kiedy dodam coś nowego, ponieważ mam teraz strasznie dużo nauki i to ją, chcąc nie chcąc, muszę stawiać na pierwszym miejscu. Byłoby mi miło gdyby ktoś do mnie czasem napisał i choć chwilkę ze mną pogadał. Uprzedzam, że nie gryzę! Co powiecie na to, żebym zaczęła pisać nowe opowiadanie? A może powinnam kontynuować stare? Na razie jeszcze nic nie zdecydowałam, więc jeśli macie jakieś propozycje to możecie się nimi ze mną podzielić poprzez komentarz czy ankietę :)
PRZYPOMINAM O CHARACTER ASKS
NIE DODAM KOLEJNEGO ROZDZIAŁU BEZ PRZYNAJMNIEJ 25 KOMENTARZY X
PRZYPOMINAM O CHARACTER ASKS
NIE DODAM KOLEJNEGO ROZDZIAŁU BEZ PRZYNAJMNIEJ 25 KOMENTARZY X