Translate

środa, 21 listopada 2012

Dzięsiąty. "Wygrywaj bez pychy, przegrywaj bez urazy."



-Idziesz z nami do miasta?- spytał Liam wchodząc do pokoju sióstr.
-Nie, wolę zostać w domu i poczytać książkę. – odpowiedziała Ashley lekko się uśmiechając.
-Okej. Gdyby coś się działo to dzwoń.        
Dziewczyna delikatnie kiwnęła głową w geście potwierdzenia po czym wróciła do lektury. Litery ułożone w wyrazy, które z kolei tworzyły zdania, tak ją wciągnęły, że nawet nie zauważyła, która jest godzina. Jej żołądek od jakiegoś czasu skręcał się z głodu, więc odłożyła książkę i wyszła z pokoju. Usłyszała dźwięki telewizora dochodzące z salonu, więc ruszyła w tamtą stronę. Myślała, że wszyscy jej przyjaciele wyszli na miasto, więc nie ukrywała zdziwienia, gdy zauważyła brązową czuprynę wystającą zza kanapy.
-Harry? Co ty tutaj robisz?
Chłopak, na dźwięk swojego imienia, obrócił się i obdarzył Ashley uśmiechem ukazując przy tym słodkie dołeczki, które jeszcze dodawały mu uroku.
-O to samo mógłbym zapytać ciebie. Byłem prawie pewny, że jako jedyny zostałem w domu.
-Czemu z nimi nie poszedłeś?- spytała powoli zmierzając do kuchni.
-Nie miałem ochoty.
-Chcesz coś do jedzenia?
-A co robisz? – zapytał szatyn podnosząc się z kanapy.
-Zależy od tego co Niall nam zostawił.-zaśmiała się Ashley po czym pochyliła się nad lodówką uprzednio ją otwierając.
-Hmm, co powiesz na jajecznicę?
-Może być.- usłyszała te dwa słowa wprost przy swoim uchu. Oddech chłopaka owiał jej policzek na co ona delikatnie zadrżała. Powoli odwróciła głowę zauważając przed sobą usta Harry’ego. Skierowała wzrok na jego zielone oczy i z uśmiechem powiedziała:
-Robi się.
*****
-WRÓCILIŚMY! – krzyknął Niall wchodząc do domku.
-Cicho bądź, Ashley śpi! – szepnął Harry delikatnie zakrywając uszy dziewczynie, która spała z głową ułożoną na kolanach chłopaka.
-Ups, sorka. – odpowiedział speszony Irlandczyk cofając się do korytarza. Reszta przyjaciół rozeszła się do pokoi życząc sobie dobrej nocy. Jedynie Louis usiadł na fotelu i wpatrywał się w Harry’ego, który z kolei oglądał film.
-Czemu mi się przyglądasz?- spytał nie odwracając wzroku od telewizora.
-Kochasz ją?
-Kogo?- odrzekł przenosząc wzrok na przyjaciela.
-No chyba nie Ninę.- prychnął Louis.
-O co ci chodzi?
-Nie rób z siebie idioty, Haz. Dobrze wiesz co mam na myśli.
Harry opuścił głowę spoglądając na dziewczynę śpiącą na jego kolanach. Delikatnie podciągnął koc, który wcześniej na nią nałożył, i okrył jej zmarznięte ramiona.
-Chyba naprawdę ją kocham, Lou.
-W takim razie na co jeszcze czekasz? Skończ ten fałszywy związek z Niną i...
-To nie jest takie proste.-przerwał mu Harry.
-Sam sobie to utrudniłeś, Haz. Po co się z nią związałeś skoro nic do niej nie czujesz?
-Ona była tak jakby bardziej dostępna. Nie mam żadnych szans u Ash.
-Skąd wiesz? Może ona czuje to samo do ciebie?
-Na pewno nie. Sam widzisz jakim jestem chamem. Ktoś taki jak ona nie może zakochać się w kimś takim jak ja. To niedorzeczne.
-Zerwij z Niną i powiedz o swoich uczuciach Ashley. Inaczej poczujesz gniew Louisa Tomlinsona. – odrzekł niebieskooki grożąc przyjacielowi palcem na co on tylko parsknął śmiechem.
-Dzięki Lou.
-Nie masz za co, Haz. To twoje życie i ty o nim decydujesz.

***Londyn,dzień powrotu z wakacji***
-Ashley?!
-Jestem w kuchni!- odpowiedziała dziewczyna zalewając kubek z herbatą wrzącą wodą.
-Jedziemy na sesję zdjęciową.- oznajmił Louis pośpiesznie zakładając bluzę.
-Teraz? Przecież wróciliśmy dosłownie kilka godzin temu.
-Cóż poradzić, taka praca. – zaśmiał się chłopak.-Z tego co wiem Lily z kimś się umówiła, więc zostajesz sama w domu.
-Okeeej. Narazie.
-Pa!-odkrzyknął chłopak wybiegając z kuchni.
Ashley zgarnęła z blatu kubek i obejmując go dłońmi ruszyła do swojego pokoju.
Wyciągnęła laptopa i położyła się na łóżku uprzednio odkładając herbatę na stolik. Przeglądnęła kilka portali społecznościowych, odpowiedziała na wiadomości i już miała zacząć szukać jakiegoś wartego obejrzenia filmu, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Niechętnie podniosła się z łóżka i wyszła z pokoju. Zbiegła po schodach i zrobiwszy kilka kroków znalazła się w przedpokoju. Pociągnęła za klamkę;
-Nina?- spytała szeroko otwierając oczy. Dziewczyna Stylesa była najmniej oczekiwaną przez nią osobą.
-Mogę wejść?
-Harry’ego nie ma.
-Wiem. To z tobą chcę porozmawiać.
*****
-Co jest, Lily?- spytał chłopak odbierając telefon.
-Wracacie już do domu?
-Tak, a co?
-Moglibyście po mnie przyjechać? Miałam drobną stłuczkę i nie jestem w stanie prowadzić.
-Jaką stłuczkę? O czym ty do mnie mówisz? Jesteś cała?
-Tak, wszystko okej, Niall. Po prostu źle się czuję.
-Gdzie jesteś?
-W szpitalu.
-Już jedziemy, nigdzie się nie ruszaj.
*****
Lily siedziała na murku znajdującym się przed szpitalem i czekała na przyjazd chłopców. Wszystko ją bolało, kręciło się jej w głowie i miała ochotę zwymiotować wprost na przechodzących koło niej ludzi. Lekarze chcieli zatrzymać ją na obserwacji jednak ona wyszła na własne żądanie. Po kilku minutach oczekiwania, pod szpitalem zatrzymał się czarny van, z którego wyskoczyli Niall, Harry oraz Zayn. Szybko do niej podbiegli nie zwracając uwagi na odjeżdżający samochód.
-O matko, nic ci nie jest?- zaczął panikować Niall spoglądając na plaster przyklejony na łuku brwiowym szatynki.
-Nie, po prostu strasznie kręci mi się w głowie. Jakbym wypiła z siedem piw.- oznajmiła dziewczyna na co chłopcy, widząc że Lily mimo niemiłego zdarzenia nie straciła humoru, parsknęli śmiechem.
-Gdzie masz samochód?-spytał Harry.
-Na parkingu, za budynkiem.-odpowiedziała Lilane biorąc Nialla pod rękę. Chłopak pozwolił dziewczynie oprzeć się na swoim ramieniu po czym cała 4 ruszyła we wskazaną przez szatynkę stronę.
~
-Wow, nieźle oberwałaś. – powiedział Zayn oceniając stan samochodu.
-Jakaś stara babka we mnie wjechała, gdy chciałam wyjechać z galerii. –odrzekła Liliane otwierając tylne drzwi.
-Mogę kluczyki?-spytał niepewnie Harry.
-Ah tak, proszę.- odpowiedziała szatynka wyciągając je z kieszeni po czym zajęła miejsce po lewej stronie samochodu. Zayn usiadł obok niej, a Niall koło Hazzy. Powoli wyjechali z parkingu.
~
-Harry, możesz się gdzieś zatrzymać?
-Nie za bardzo, co jest?
-Proszę cię, zaraz zwymiotuję. – odrzekła dziewczyna zakrywając usta dłońmi. 
Chłopak zaczął się rozglądać w poszukiwaniu miejsca gdzie mógłby zrobić krótki postój. W końcu zjechał na pierwszym lepszym poboczu. Liliane odpięła pasy i szybko wybiegła z samochodu. Odeszła na bok po czym pochyliła się kładąc dłonie na kolanach. Starała się powoli oddychać łapiąc przy okazji jak najwięcej świeżego powietrza. Poczuła, że ktoś delikatnie zbiera jej włosy i przytrzymuje je z tyłu. Przechyliła głowę i ujrzała Zayna.
-Już lepiej?-spytał na co ona tylko kiwnęła głową.
-Może ty masz wstrząs  mózgu,co?-zapytał Niall stając koło bruneta.
-Lekki.-wyszeptała dziewczyna.
-Jak to lekki? Czemu nie leżysz w szpitalu?!
-Bo nie chcę, wyszłam na własne żądanie.
-Oszalałaś dziewczyno.
-Nie pierwszy i nie ostatni raz.-odrzekła Lily powoli podnosząc się do pionu.- Możemy jechać.
*****
-Kładź się na kanapie i nawet nie myśl o wstawaniu. – rzekł blondyn prowadząc Liliane przez salon.
-Mi naprawdę nic nie jest, Niall.
-No tak, przecież wstrząs mózgu to nic.
-Lekki wstrząs mózgu.- poprawiła go dziewczyna rozkładając się na kanapie.
-Nie kłóć się ze mną, Lily. Chcesz coś do jedzenia, picia?
-Wodę, ale sama mogę sobie ją przynieść.
-Leż! – rozkazał chłopak kierując się do kuchni. Po chwili wrócił niosąc szklankę wody. Położył ją na stoliku po czym zabrał koc leżący na oparciu i dokładnie okrył nim szatynkę. – Jakbyś czego potrzebowała to wołaj.
-A gdzie ty idziesz?- spytała zaskoczona Lily podnosząc się na łokciach.
-Do siebie. Umyję się, przebiorę i przyjdę żeby coś zjeść. Zdrzemnij się, to ci pomoże.
~
Obudziło ją cichutkie pochrapywanie. Leniwie otwarła oczy, przetarła je dłońmi i podniosła się. Przed sobą zobaczyła nie kogo innego jak Zayna, który siedział na końcu zajmowanej przez nią sofy, ze spuszczoną głową. Zauważyła, że telewizor był włączony, więc uznała, że chłopak musiał usnąć podczas oglądania jakiegoś nudnego filmu. Zegarek wskazywał drugą nad ranem.
-Zayn.-szepnęła delikatnie szturchając go nogą. Chłopak drgnął lekko po czym, wystraszony, poderwał głowę do góry i zaczął błądzić wzrokiem po pomieszczeniu. W końcu zauważył Lily i spytał:
-Głośno chrapałem?
-Nawet nie.- odpowiedziała szatynka lekko się uśmiechając.
-Potrzebujesz czegoś? – zapytał brunet podnosząc się z kanapy.
-Nie, idę dalej spać.
-Okej, w takim razie dobranoc.
-Dobranoc, Zayn. 
********** 
W sumie to nie wiem czemu dodaję ten rozdział. Jest beznadziejny, to po pierwsze. Po drugie, nie wnosi nic nowego, tzn jedna, dosyć krótko opisana sytuacja, będzie miała poważne skutki w przyszłości. Po trzecie, ostatnie, pod poprzednim rozdziałem miało być chociaż 30 komentarzy, no ale cóż. Nie można mieć wszystkiego, nie? Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ostatnio jestem w rozsypce i muszę sobie poukładać pewne rzeczy w głowie. A tak poza tym to czyta ktoś jeszcze te moje marne wypociny? Jeszcze niedawno kilka osób pisało do mnie na gadu, a teraz nie mam z wami żadnego kontaktu. Co tam u was? Dużo nauki? Przypominam o character asks, pytania można zadawać w komentarzach.                              Kolejnego rozdziału nie dodam bez przynajmniej 15 komentarzy xx